o księżniczce pierciwięcie, magu wojrojciechu,
Dodane przez wiese dnia 19.09.2010 09:38
cukorze nieszczególnym i innych dziwolągach epos skręconym smoczym pazurem szkryflowany


smok wynurzył się z jamy, dostojnie, powoli
wysunął prawą łąpę, poczuł, że go boli
lewy pazur, skręcony podczas lądowania,
gdy pod murami zamku doszło do spotkania,
kiedy trawa błyszczała jeszcze ranną rosą,
z księżniczką pierciwiętą, panną złotowłosą.

wstała rankiem, gdy słońce w uśmiechu niemrawym
zaglądało przez okna promykiem ciekawym
jej twarzy opalonej, zadartego noska,
ust czerwonych jak wiśnia, oraz, wola boska,
oczu ciemnych, niebieskich, jak ultramaryna.
powiem wam bez ogródek, ta piękna dziewczyna

zgrabna była nieziemsko i mądra szalenie,
nogi miała do nieba, jak na pokuszenie,
biodra zaokrąglone, talię wyrzeźbioną,
piersi brzoskwiniokształtne, które pod osłoną
cienkiej nocnej koszulki jędrniały nęcąco
ubajone sutkami; w ramionach gorących

o księciu z bajki śniła nim świt ją obudził...
===================================

graf cukor nieszczególny w komnacie tymczasem
okazałego dworu nieopodal lasu
ciemnego, magicznego, pełnego zwierzyny
grafomanię znów tropił ; siedział już godzinę
spoglądając spode łba w kulę trójgraniastą
uśmiechał się lubieżnie, próbował nie zasnąć,

nastrajał się do dziela: gromienia poetów
na tyle nieudolnych, by oczy estety
o niebywałym smaku, w ich wierszach widziały
powielone schematy, truizmy, banały
przeżute matafory, rymy częstochowskie
do tego kalki, patos i kapuchę z groszkiem

cukora odwiedzała baronowa cicho;
nie była w tej krainie prominentną szychą,
lecz zgryźliwość niezdrowa niosła ją wysoko
w tropieniu grafomanii, może tylko po to,
by być bliżej hrabiego, a może dlatego
by podleczyć kompleksy wieku dziewczęcego.
===================================

w pobliskim pikocinie, w ruinach zamczyska,
uczony mag rojwojciech obgryzał do czysta
gicz cielęcą duszoną w piwie imbirowym,
delektował się, mlaskał; wreszcie czuł się zdrowy
na ciele i na duchu po trudnej przeprawie
z przekorną wiedźmą mirgą, która nieciekawie

o wyciętym języku drozda napisała
wierutne dyrdymały, głupoty bez mała,
ośmielając się jeszcze w bezczelności wrednej
zakpić z czarnoksiężnika, gdy piętnował brednie;
w rojwojciechu dwie z sobą natury walczyły
wojciech był na wskroś słodki, a rojciech niemiły.
===================================

w cukorowych ostępach mieszkał kropkoludek,
oczy miał przenikliwe, wąsy całkiem rude,
wyczesane starannie ciemne bokobrody
barwione sokiem z jeżyn, darem od jagody,
dobrej leśnej rusałki o zielonych oczach,
niegdyś sam z nich czytałem jej wizje prorocze

po sąsiedzku, za duktem mieszkał mentor znany,
dwojga imion dostojnych; to jerzy beniamin
stał na straży porządku i czystości reguł
w tej krainie magicznej, leżącej na brzegu
granatowego morza, w którego odmętach
zażywała kąpieli piękna pierciwięta.