Autyzm
Dodane przez zygfryd dnia 28.12.2010 21:49
Okolica powoli wypełnia się przestrzenią.
Ruch wsiąka do głębin. Sztywnieją powierzchnie,
Pękając odsłaniają białe fundamenty
Starego szpitala - po posadzce biegnie

Zima

Usypuje zamki ze śniegu jak z piasku
I w nich się zamyka, p-oddaje fantazji.
Zamarzła jakby w transie w potrzasku dwóch światów
Nie widzi nikogo. W tym: siebie. To autyzm.

Gdy próbuje podejrzeć przez oko tą obcość
Wyciągnąć do niej rękę na chwilę, nie dłużej ---
przechodzi przez tłum wiatrem, zdziera kapelusze.

W emocjach implodując. A w środku się złocą
Ogrzane nimi światy. Lecz na zewnętrz blaknie
Próbując się pokazać. topnieje, aż nagle

       Zostaje kupka świeżej ziemi