Zamieszkanie
Dodane przez lulabajka dnia 20.01.2011 17:03
To mieszkanie jest za duże dla nas dwojga. Gdy szkicuję, mój zmysł wzroku (ach, te zmysły), poprzez nieco opuszczone okulary wizualizuje twoją postać. Nagle znikąd się pojawiasz za plecami, nachylona podpowiadasz, że ta linia bardziej może się rozmywać, że za ostro, za drapieżnie szarpie papier. W tym mieszkaniu, gdyby było nieco mniejsze, z każdą chwilą wpadalibyśmy na siebie; w przejściach, w drzwiach siłą woli ocierałabyś się o mnie (ten pierwotny instynkt woli), w lustrach spotykałyby się nasze twarze. Mając tylko jedno krzesło, pewnie pisałbym trzymając ciebie na kolanach, poprawiając styl, krój czcionki, twoje włosy. Mieszam w garnku (dłonie przewiązałaś mi na brzuchu); mieszkam w głodzie, więc podsycam, karmię ogień. Zaraz, po raz enty, przekonamy się, jak smakuje strawa z makaronu oraz trawy, podzielona na talerze, puste, rozstawione na kanciastym twardym stole; za szkłem komplet zmysłowych filiżanek, smukłe kieliszki i solniczka z deszczowej Wieliczki.

To miasto jest za duże dla nas dwojga. Kościoły i centra handlowe, cmentarze rozrzucone peryferyjnie, wyziewy z dysz. Osobno trudniej się poruszać. Warczy silnik i odpływam w eteryczne twe uśmiechy, te momenty niecodziennej celebracji życia z tobą; światełka migające dają znaki w gęstniejącej długiej drodze. Ten świat jest za wielki dla nas dwojga. Wystarczy nam mały metraż z uiszczoną z góry taksą (honorowy taki haracz) za wieczyste użytkowanie w gruncie rzeczy niepotrzebnej wcale ziemi; w ramach oszczędności wymeldujemy dywany, ulice, nawet czas.

Ten czas był za mały dla nas dwojga. Naciągniemy go na nogi, jak te w kwiatki dwa kalosze, które stoją w przedpokoju i pójdziemy w nich przed siebie. Poprzez lasy stumilowe i doliny z naszych bioder, wyżłobione ścieżki, żyłki i pajączki na twej skórze; pójdziemy sobie.