Zapisz jako... Sprawa honoru
Dodane przez Krzysztof Bencal dnia 20.02.2011 16:05
Ślązak, który wczoraj, kiedy staliśmy
nad pisuarami, zapytał mnie, co to jest
poezja, właśnie kończy wkopywać pojemnik
na kiepy pośrodku wojskowej palarni.
Oby zdechł. To straszne, że nie będę sobą,
dopóki nie zacznę uważać się za lepszego od kogokolwiek.
O, póki jeszcze żyje choć jeden,
którego mogę uważać za gorszego ode mnie,
warto żyć. Warto
przypasać mieczyk sarkazmu. Zatrzasnąć drzwi przyłbicę
przed nosem cygańskiego dziecka czy bezdomnego.
Wtedy może, o trudzie męski, rozpoznasz mnie i dasz po pysku. I
ty, który nie mogłeś patrzeć, jak posługuję się łopatą,
obyś zdechł razem ze mną.
I jeszcze ty, który wyrwałeś mi oskard, kiedy kułem lód.
I jeszcze ty, który wyrwałeś mi sekator, kiedym wydłubywał
trawę wraz z ziemią spomiędzy płyt. Obyście pozdychali.
To, jacy jesteśmy, kształtuje rzeczywistość. Jestem
niczym, ale to, jaki jestem, bez wątpienia kształtuje
świat. Głowa Estończyka
między zębatymi kołami we wnętrzu zegara. To,
co myślę, mówię i co czynię. Ale to
sam Mickiewicz wyjdzie z ratuszowej wieży, spod zegara,
i zatknie piracką banderę.
Ktoś rzucił się pod pociąg. Ktoś rzucił się z komina.
Zawsze jest ktoś,
kto czuje się najgorszy wśród bliźnich swych, swych.
Gdzieś wyczytałem, że Mickiewicz,
kiedy zajął się naprawdę życiem, rzucił w chuj
tę całą poezję. Chciałbym wstydzić się
każdej mowy, która nie jest prosta. Wierzajcie mi.
Obłoki i drzewa
to tylko i aż ściemniacze. Oto przeleciał ptak.
Przez chwilę dwie gałązki
były skierowane w jego stronę, jak moje palce ku orzełkowi,
kiedy oddawałem honor starszemu stopniem. Oto
ptak przeleciał tak szybko, że nawet nie zdążyłem
pomyśleć: spocznij, naturo.

2006