Piosenka dziadowska o sklepowym zeszycie
Dodane przez Leliwa dnia 05.10.2011 19:31
Każdy się w naszej dzielnicy cieszy,
że można kupić w sklepie na zeszyt.

Stoi w kolejce głowa rodziny:
dwa chleby, wino, pół margaryny.

Sklepowa pisze - twarz ma jak anioł,
miło popatrzeć czasami na nią.

I jest dla wszystkich serdeczna taka,
chociaż ma dziecko chore na raka.

A już niejedno przeszła w swym życiu,
matka umarła, mąż gnije w kiciu.

Ale jej o to nikt nie zapyta,
kiedy na zeszyt jest okowita.

W naszej dzielnicy sklep taki jeden,
jak łaska boża, biblijny Eden.

Z zeszytu gruba książka już wyszła
- nowy apokryf Świętego Pisma.

Sklepowa właśnie pisze tom trzeci:
chleb, margaryna, dropsy dla dzieci...

Bo jak tu nie dać słodyczy dzieciom,
choć na pieniądze poczekam z miesiąc

- myśli sklepowa i liczy kasę.
Słońce za oknem zaszło tymczasem.

Ona i myśli zostały same.
Wtedy jej Chrystus zajrzał przez ramię.

Stał otulony jasności smugą,
spojrzał na zeszyt i czytał długo.

Noc się skończyła, było po czwartej,
kropla przejrzysta spadła na kartkę.

Mruknie sklepowa - z sufitu kapie.
Gdy łza powoli wsiąkała w papier.