Miasto które nas pokonało
Dodane przez kozienski8 dnia 05.01.2012 12:25
Na Rembertowie garstka naszych obrabia dyrektorom wille,
druga na Muranowie straszy, reszta zniknęła gdzieś na Wilczej.
Ilu nas Janek było wczoraj, gdyśmy się zeszli na Powiślu,
ilu zostało do wieczora,
ze stu?

Resztę połknęło wielkie miasto, którego wszystkim było mało,
do rana tylko tuzin ze stu, tamtych już miasto pokonało.
To ono w nas zasiało wrogość, pamiętasz Janek marsz po Bródnie
to tam krzyknąłem - chuj z Warszawą!
Dziś jeszcze wracam na południe.

Trzymaj się bracie - powodzenia i jedenaście kciuków w górze,
szeregiem znikające cienie, a z jedenastu twój najdłużej.
Splotłem w dwóch mocnych rękach dłonie i przekręciłem w dół z palcami
kiedy strzeliły jak naboje, wyrwało mi się:
Chuj z górami!

Hura - mi! Zrozumiałem z echa, wiwatujące z drugiej strony,
że nie pozwoli mi uciekać,
wpisze na listę zaginionych.

Gdzie wyście wtenczas doszli Janek, gdy ja zmierzałem w stronę dworca,
wielkiej sypialni bez firanek, ziarenko maku w środek korca,
pewnie staliście już pod Zegrzem, złorzecząc płonącemu miastu,
że nie daliście się mu pożreć,
w jedenastu.

Wrócicie jednak tam na nowo, zaczniecie wszystko od początku,
zbierzecie chłopców z Rembertowa, resztki porozpraszanych wilcząt,
odwiedźcie Pragę, złe rewiry, sprawdźcie po tunelowych kątach,
speluny, parki i meliny, obudźcie wszystkich którzy śpią tam.
Ilu was wtenczas będzie Janek, gdy znów staniecie na Powiślu -
z trzystu?

To tyle samo pięści w górze
i aż do skutku: Chuj z Warszawą!
dopóki echo nie odpowie:
Brawo!