Elegia do Matki (II)
Dodane przez zygfryd dnia 18.07.2012 12:45
Ach, pragnęłaś od zawsze być grajkiem z Hamelin
po to własną piersią stroiłaś Instrument
by wywabiał anioły z ich siedlisk niebieskich
te posłusznie, rządkiem, wnosiły w dom Dumę.

Lecz by dźwięk zaistniał od narodzin miałaś
Usuwać z syna Wnętrze, umożliwiać przepływ
Powietrza, tak został - twym oddechem, zamiast
Sobą. Odgrywał ciebie, kiedy ty dotykiem
Zaślepiałaś otwory jego zmysłów

(Wiesz, że nawet jego pierwszy wdech nie był - Jego
Ten pierwszy wdech!)

Lecz im dłużej grałaś robiłaś się sina
A on coraz bladszy, nie wiedziałaś nawet
Czy to od aniołów? Czy tą biała barwę
Zyskał od marmuru, czy od wapnia. trzymał
W sobie doskonałość czy śmierć?

I Tak jak w twojej bajce, puenta była straszna
Nie dostawszy zapłaty, fałszywą melodią
Uwiodłaś synów zewsząd, w tym własnego, objął
Go dziwny spokój, szedł ślepo przed siebie
Utopić się
w tobie