Bosfor
Dodane przez Ewa Włodek dnia 25.02.2013 01:36
Już go więcej nie ujrzy: to lapis-lazuli
kiedyś było jej dachem, dziś - tylko wspomnieniem,
od czasu, jak wśród murów z szarego kamienia
doświadczyła dotkliwej, bolesnej niewoli.

Teraz wzrok odebrała gęsta, szorstka juta,
której z powiek nie zetrą skrępowane dłonie.
Uderzenie, szarpnięcie - ktoś ją musiał podnieść,
żeby wdeptać w dno łódki, skuloną pod butem.

Jak kamień w dół opada, przerażona, żywa,
zanim płuca rozerwie bezlitosna toca,
na gardle zadzierzgnięta jedwabna cięciwa.

W górę - bańki powietrza - ostatnie mgławice,
nim się zamknie nad cichą, bezwładnie leżącą,
sklepienie jej grobowca - słone i błękitne.