Przez niefrasobliwość
Dodane przez konto usunięte 35 dnia 03.06.2013 17:54
To było dawno,
tak dawno, że zdążyły już wyschnąć
wszystkie studnie, wybrzmieć żałobne dzwony,
a historie zatoczyły nowe kręgi.

Pośród starych zielone żołnierzyki w objęciach
tiulowych lal albo proce, z których lecące kamyki
robiły afro rozwrzeszczanym wronom.

Wtedy, taki malutki,
a może trochę większy, biegałeś jak po prerii
z czupurną głową i prześmiesznymi oczami,
w których odbijało się niebo,
jakby już wtedy należało do ciebie.

I tylko chwila,
jedna długa chwila
na dnie życiodajnej studni.
Cóż za ironia.

A potem kołyska z białego drewna
i ubranko jak do pierwszej komunii.

To mogłam być ja.
Dzisiaj pisałabym wiersze majtając nogami.
Byłyby pierzaste i lekkie jak twój cień.

Mówią, że trzeba kochać dzieci.
Tylko jak, skoro zabrano im ciała?