odcięta...
Dodane przez bombonierka dnia 11.06.2013 14:01
w mojej pustelni nie pamiętam
tych wszystkich wschodów i zachodów
i nie wiem które to już święta
spędzam samotnie bez powodu

spoglądam z okien Czarnej Wieży
na świt kolejna noc przemija
a zmierzch co dawno już się przeżył
rdzawym koniakiem noc upija

zamiast pigułek na bezsenność
połykam twoje stare wiersze
kiedy nastaje głucha ciemność
rozmawiam cicho z martwym świerszczem

tracić na życie apetytu
nie chcę więc tańczę w kroplach rosy
dolewam ochry do błękitu
na malinowo barwię włosy

usta maluję transparentnie
później je parzę gorzką kawą
i patrzę w chmury beznamiętnie
jak nisko wiszą nad Wełtawą

na przekór chłodnym kalkulacjom
nakładam stanik (koronkowy)
by uciąć wszelkie dywagacje
że tracę rozum zamiast głowy...