Kochanice
Dodane przez Gloinnen dnia 01.10.2013 17:38
Zdziry, szmaty. Odświętne stroiki na nieprzespane
podróże. Kiedy brakuje już sił, by znosić cierpliwie
czułość z mrożonek, są potrzebne. Znają swoje
miejsce, choć nie ma dla nich miejsca. Tylko nisze
bez obiadu w lodówce pod folią, prasowania
koszul.

Julie jednej nocy, jebane
pośpiesznie. Zaszyte w nowej kołdrze
na czarną godzinę. Niewymiarowe, pozwalają się
przymierzać raz na tysiąc niespotkań; wypuszczają
promienie donikąd. Suki wgryzione w pańską dłoń, węszą
za ciepłem. Zakwitają na dnie pudełek
z pamiątkami, wtedy piekło na ziemi,
zapieranie plam. Kochanie, przebacz.

Po każdym akcie nierządu zmieniają
sukienki, buty. W pępku przybywa kolczyków.
Jakże to kręci.
Między wizytą u dentysty a biznes lunchem
gdy zachciewa się dotyku gwiazd, wibrują,
upłynniają codzienność.
Światłotok nie do zatamowania.

Taygeta, Merope, Plejone, Celaeno i inne.
Kurwiszony, czarodziejki pustych pokoi, łóżek
niczyich. Warzą na rozgrzanych
brzuchach półsłodkie alembiki. Żeby wreszcie mu stawał, żeby
szybko dochodził.
Milczenie, żadnych urojeń,
gdy należy wypełniać szczeliny, zatykać
językiem. W końcu pożegnanie
wytryskiem po oczach.

Rozumieją najlepiej, choć niewiele pojmują.
Spotkane zawsze za późno.



____________________
Glo.