pojednanie z karakalem
Dodane przez mag_nath dnia 08.11.2013 09:11
autorowi "Martwej natury bez horyzontu"


patrzę na niego przez pryzmat
prawej dłoni wysuniętej z rękawa
świeżo inkrustowanej

jesteś moim kłębkiem wełny
mówił mi to wszystkimi dziesięcioma pazurami
dwóch przednich łap -
i faktycznie kłębek rozwinął się w czerwone
strużki

było to wczoraj
a dzisiaj

patrzę na niego przez pryzmat
prawej dłoni -
niemal dotyka jej nosem
a fala jego oddechu
cieplejsza od popołudnia

odległy i dziki na nowo
kładzie się w trawach
mruczące ostinato zadowolenia pozostawione w lesie
jak wszystkie wzruszenia na widok odciśniętych w piasku łap

nadchodzi wieczór
a moje oczy zamiast gwiazd
szukają znaków

ślad się zaciera, ta szrama będzie miała kształt runy Wyrd

ślad się urywa, nie udomowię go nigdy

.