Smerf. Gra w zielone.
Dodane przez jacekjozefczyk dnia 26.01.2014 16:50
Przychodzi młódka w ciąży do lekarza
ginekologa. Wieszczy złote runo.
Twierdzi, że wizja kupek ją przeraża,
więc ekspresowo chciałaby usunąć

płód. Garderoba przemawia do celu.
Doktor tokuje i ujawnia talent;
liżąc kobiety brzuch sondą, bez żelu,
w rytm podśpiewuje: Późno, późno (ale,

według Einsteina - w astralnej machinie
czas wte i wewte szlaja się. Ad vocem:
zastąpmy Granta, późniejszych, Franklinem,
może ujrzymy tyciunią zygotę?

Może... Albowiem dura lex podcina
skrzydła gorliwym. Doszliśmy do sedna.
Za trefną główkę, pięć głów Benjamina.
Nemo est casu bonus. Teraz żegnam

damę do jutra. Dla niuni całuski).