Jak żem był we filharmonii
Dodane przez mefisto35 dnia 12.03.2014 21:00
wyszedł w tym czarnym pingwinim fraku
pot już mu płyną może ze strachu
ukłonił się zebranej publice
zaraz zagrają i przerwą ciszę

gdy się prostował dziwnie coś trzasło
żarówki pękły i zgasło światło
ludzie cichutko siedzą na sali
a ten ze strzechą pulpit przewalił

wreszcie zaczęli i jak nie gruchną
kurz spod sufitu sypie się równo
ściany dygoczą pył wszędzie płynie
orkiestra grzmoci boską muzykę

na stołku baba siedzi przy harfie
i z namiętnością za druty szarpie
brzdęk dla alcistki pękła i struna
frak spojrzał na nią jakby na gbura

bębniarz tremolo z mocą przyłożył
aż piękna dama wypadła z loży
strzecha się gibie dym z włosów kopci
łzy z oczu płyną całej widowni

tak się wywija jakoby pyton
zaraz upadnie skurcze go chwycą
facet uderzył tusz talerzami
podmuch atomu pognał po sali

zachwiało strzechą i w dół poleciał
prosto w mocarne baby objęcia
wiją się w krzesłach jak gniazdo węży
pingwin jednak z grubą nie zwycięży

ludzie się śmieją tynk z ścian się sypie
orkiestra grała piękną muzykę
ja na paluszkach opuszczam lożę
wolę ciszę nocy więc wychodzę

dobranoc...