Napływ
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00





Trzeci raz po mleko,

tamte worki były pęknięte.

Lało się za mną

z pół kilometra, nikt nie



powiedział. Jerry zaciągnął na

dworzec, tradycja. Musiały być

wielkie te białe kałuże,

wróble się w nich myją,



natrząsają, podszczypują.

Omijamy sztywnego w parku,

rosa złazi całymi płatami

z ławki, na której butelki



w reklamówce. W pospiesznym

coś ze trzynaście, w zwykłym

(kluczborskim) tylko jedna po

orange. Omijamy celników,



straganiarzy, pomywaczy,

strzelców wyborowych i podglądamy,

jak się dziś ładnie podmywasz,

jak pachniesz rosą



i mydełkiem beautiful.

To nie reklama. Bezradność.

"Niepotrzebny napływ spodni

do krwi."