Z czerwca,
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00





w aptekach zabrakło tabletek,

żona nadawała bez przerwy.

Latały fragmenty recenzji,

trąc o podniebienie. Potem Sting,



dwa numery deszczu, laska luminalu

pod ręką sąsiadki.

Piersi, które wiszą, wchodzą i wychodzą.

Są wszędzie, pot ma gdzie błyszczeć:



na tych lekko wysuniętych salonach.

Moje piosenki są wyrazem osobistych uczuć.

Berryman i "Death of a Critic".

Nie, to chyba Lowell:



tańczące fontanny, ognie błądzące

po policzkach i kiełbaskach, cukrowa wata.

Kolorowe kuleczki, w które można

wsadzić fiuta. Cennik tego nie



obejmuje.

Dziewczynki uciekające z piskiem.