Przeszukując umysł
Dodane przez mefisto35 dnia 20.05.2014 21:37
stojąc na wzgórzu w letni słoneczny dzień
przenikałem wzrokiem przejrzyste powietrze
w którym nie było hałasu i smrodu
dzisiejszej zdziczałej cywilizacji betonu

linia horyzontu niknęła w błękitnej mgiełce
łącząc niebo i zieleń ziemi w srebrną nitkę
poprzeplataną złocistymi refleksami promieni
słońca które grzało delikatnie skórę

otoczone lasem jezioro było jak lustro
bawiące się wszystkimi istniejącymi barwami
muskane przez lekki wietrzyk marszczący
gładką taflę zmarszczkami szumiących fal

parę kilometrów dalej jechał pociąg
z lokomotywy unosił się dym
i wydobywał się dźwięk gwizdka
który pozostał na zawsze w mojej pomięci

ten obraz będę przechowam w umyśle
jak i wiele innych na przekór niszczącego
tsunami czasu i bezmyślnemu wandalizmowi

człowieka