Umiera mi - przyjaciel
Dodane przez Marek Bałachowski dnia 13.06.2014 09:06
.
.
choć jeszcze siły tu tam ówdzie wciąż niemało
i świat jest nadal wielobarwny różnorodny
się jest - i czemu śpiewać, zawyć się zachciało?
no cóż, przyznaję, że to zajob (z tych łagodnych)

ktoś coś nawija wkoło brzęczą telefony
oddechy szczęścia z empetrujek się unoszą
choć do trzech zliczę, jak ty, trucia nieświadomy
wiem - narzucając swoje - życie się panoszy

ze zła i dobra ty to drugie kładziesz w arsę
a jeśli mówić, że tym piękno teraz dajesz
to przecież banał, że świat chęci bywa farsą

cóż to za pora głupia - maj - na umieranie

* * *

lokomotywy puste łodzie miecze z tarczą
cóż nam potrzeba prócz powietrza wody jadła
po co tu ostrza które włosy tnąc tak warczą
sam wyrwę kępkę co mi jeszcze nie wypadła

gdy rudobrody wciąż powraca do Canossy
a polewaczki miliardami kropel płaczą
skąd tu napływa siła życia co roznosi
gdy oszalałym rytmem serca żyły skaczą

* * *

przecież zatrzymać musi kiedyś się parowóz
do końca wybrzmieć dźwięk spod igieł patefonów
oswobodzona już materia z żyć narowów
płynnie rozgoni myśli prędkie podczas zgonu

wciąż pracowicie rusza staje skurcz za skurczem
gdy wciąż faluje klatka żeber i bez woli
życie jak zawsze mija; teraz już nie twórcze
łagodnie wchodzi ta, co wchodzi tam, gdzie boli

a co, powiadasz, że na białym tym kamieniu
drogowskaz cieniom wyryjemy po cichutku
i nakażemy co zechcemy kazać cieniom
by nawet one chciały bronić przed smutkiem

a cień jak cienias choć tu życia wciąż niemało
ukaże pustkę w której też go nigdy nie ma?
sie jest- lecz czemu teraz nagle mnie zatkało:
początek życie potem koniec. Życia schemat.

* * *

świeca na wietrze... nie, ty gaśniesz przez choroby
kalifornijskim gorączkowo płoniesz lasem;
gdy spod gasideł płomyk życia się odradza
to śmierć ten płomyk gasi strażak gaszeń łasy...