Mężczyzna z lodowców
Dodane przez Gloinnen dnia 04.03.2015 10:31
/Wiersz inspirowany powieścią Abe Kobo - "Kobieta z wydm"/



Mogliby sobie wzajemnie lizać rany. Lecz gdyby nawet do końca życia lizali swe nieuleczalne rany, to i tak by się nie zagoiły, a tylko zdarliby sobie języki.
/A. Kobo



Intro

Kim byli oni? i jak daleko od siebie
- na dnie jednej jamy, wygrzebanej w zaspach?


1.

Najpierw łódka musiała dobić do brzegu,
wiosła - zaginąć, ciekawość - pociągnąć za sobą
w głąb lądu.

Chłód wabił z nietkniętych ludzką mową kartek,
a lody po obu stronach zatoki
szczerzyły zęby.



2.

Tak oto - nieustraszona sylwetka, uwikłana w nałóg ciągłej reisefieber,
ruszyła na antypody. Pod nogami złowieszczyła
białość. Naprzemiennie - słońce roziskrzało ślad, później chmury
zakrywały horyzont ciemnoszarą skórą morsa.

Drobnymi jasnymi literami przebijała się
przez szyfr zamarzniętych pustkowi. On tymczasem
wciąż robił swoje, nie wiadomo co, jak i gdzie.
Czasem, między podmuchami zawiei, można było przeczuć
prędki ruch, usłyszeć skrzypienie sań lub krótkie szczeknięcia
zagonionych husky.



3.

Rozumiał i odgadywał doskonale
wszystkie znaczenia, kod mroźnych drobinek.
Według niego ustalił porządek rzeczy.
Nie potrafił wszak pojąć kolejnych niepewnych zagajeń,
przemycanych ze światłem
spod ruchomych śniegów.

Ile chcesz słów na wagę świata, za jeden, jedyny rzut oka?

- Tutaj śnieg ma wiele imion - objaśniał. - A jak nazywa się ten
na twoim ramieniu? - zaśmiała się, strząsając z jego kurtki topniejące płatki.

Miejsca, czasy oraz pojęcia pozostały jednak
zasadniczo ukryte, podobnie i szlaki, które skończyły się
pośród spękań na dłoniach.



Coda

Archipelag posłuchał w końcu kobiecych oczu, spłynął
do oceanu. Milczeniem wykreśliła demony z usypiającej zimy,
a może zabrała ze sobą - w futrzanym kapturze?

Nie próbował
zatrzymać.

Za nią - cisza zawiała przejście.
Bezpowrotnie.



____________________
Glo.