Z Wrocławia
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00


Jackowi Łukasiewiczowi
w drodze z-


Czarny płomień w dębowe zarośla
uderzył, odskoczył i wiem, że tam jest

Ślęża, zapowiedź moich stron;
smugi soli na szosie

po gwałtownej zimie.
I człowiek w półmroku „nic

go nie powstrzymie”, skostniał,
ale macha jak jakiś skrzydlaty

(wiatrak, anioł), „by spojrzeć rodzinie
wiesz pan ostatni raz, a potem

w dębowe znaczy się ubranie”;
a mnie jakby czarny płomień

uderzył, odskoczył, kim ja
w tym karawanie; Charonie,

podaj dalej i oducz powietrza.

„Jak ją wyściskam będzie ona letsza”.