Do urzędu przyszła baba
Dodane przez viviana dnia 25.02.2016 06:07
Do urzędu przyszła baba...



Do urzędu przyszła baba i jak ta przekupka gada;
- Mam tu wyrok - proszę pana, na najtłustszego barana.
Będzie z niego fest wyżerka. To nie jest żadna fuszerka,
bowiem jest to kawał zwierza. Zresztą, nawet na rycerza
pasowany był przed laty. Lecz niestety, niekumaty
był i z wojowania nici. Gdy kopytkiem szablę chwycił,
to wywijał, nią na boki, aż sam strącił sobie rogi.
A mógł w pień, do nogi wyciąć, niewygodne towarzystwo.
Bez rogów, to rzecz wiadoma - może kwiatki wąchać w rowach.

Bo cóż wart bez rogów baran? Ja w tej sprawie - proszę pana!
Tu mam kwity - pan popatrzy. To nie są prywatne sprawy.
Kwity są od generała, żeby zniszczyć tego drania,
Bo jak pisze pan generał, niezła jest z barana szelma.
Taka jego jest natura, że ciągnęło go do biura,
od dzieciństwa i ma hobby. Raz to nawet płot przeskoczył,
by generałowi w oczy cisnąć piaskiem, odkryć grzeszki,
że agentem jest sowieckim, terrorystą, dyktatorem,
szują, zdrajcą, antywzorem patrioty i pomału
pora schodzić z piedestału. Po czym baran - krzepki , hardy
usadził przy stole kadry MON-u, kurii, opozycję,
by się bili o pozycje w gospodarczej koniunkturze.
A sam uniósł się ku górze i jak książę na obłoku
ruszył na przestworzy podbój. Skrzyknął w drodze znane gwiazdy,
by ruszyły z nim do jazdy . I trzymając wiatr za grzywę
szybowali coraz wyżej, aż na dole gawiedź cała
całkiem ich nie rozpoznała, ani nie widziała tego,
jak żywe, robią z martwego. Ani, że robią cokolwiek,
i że baran zwie się Bolek.

Tak, to w skrócie, w biurze baba, zarys ciołka przybliżała,
promując "polską diasporę", spełniała ostatnią wolę
wspomnianego generała, żeby zarżnąć tego "parcha".
Biuralista wruszon lekce - " Muszem, chociaż tego nie chcem"
wszelkie poczynić starania - do miękkiego lądowania
doprowadzić tę rakietę, co wyniosła w górę bestię.
- Żeby główką w dół nie upadł, ale pięknie i po pańsku
spełniało się przeznaczenie, zdjąwszy z karku złoty łańcuch,