***
Dodane przez ela_zwolinska dnia 16.01.2017 00:04
Bezlistna topola, jak rzeźba z grafitu
wierzchołkiem dotknęła nieba zenitu.
Masztami z gałęzi, chociaż minutę,
podeprzeć by chciała chmur żagle rozprute,
ciągnące się w ciszy srebrnej strzępami
rozpiętej pomiędzy ciemności brzegami.

Po pniu ukradkiem przylgami się wspina
mrok gęsty i miękki, jak flizelina.
Wśród cieni leżących nad rosy powierzchnią
pod mchu ciężarem zgarbiony płot westchnął.
W kałuży zobaczył gwiazd zamyślenie,
a w dna zamroczu po dniu wspomnienie.