Nie kłamajmy. Czyli ostatnia linia, na której warto się powiesić by wykrzyczeć hejnał
Dodane przez kkb dnia 06.05.2017 05:24



Nie kłamajmy za często,
to tak nieładnie,
żywić się powietrzem ze zbyt wielką zawartością tytoniowego antyperfumu.
Kontaktowanie się z lekarzem, lub farmaceutą za radą znajomych i ministra zdrowia to równie slaby żart co:
"przecież, ty mnie też?"
Nie poradnie pisze się pożegnalne listy przepoconymi dłońmi, gdy długopis wyślizguje się z pomiędzy palców, prosząc o czas.
Nieprzyjemnie wyciera się poliki o dywan, jeszcze gorzej o płytki pustej, zimnej, bardzo dawno niesprzątanej łazienki.

Zamiast tego płaczmy w tą sama poduszkę,
twórzmy słowa, o których jeszcze nikt nie słyszał.
Choćby niepoprawne, najokrutniejsze, ale polewające napalmem wątpliwości.
Tylko nie kłamajmy za często,
najlepiej wcale.

Lub śmiejmy się,
w osobnych pokojach.
Mój mógłby być pusty,
jak czas,
którego chciałbym nie pamiętać.