głupi wierszyk o magicznym lecie
Dodane przez romanwosinski dnia 09.08.2017 19:36
zdarzyła mi się dziura letni był poranek
nie w skarpecie a w chmurach zjawisko nieznane
mi wcześniej poraziło zdolność pojmowania
świata zmysłów siłą zatem na doznania

przełączyłem się żwawo pozamaterialne
by z właściwą mi wprawą tropić nierealne
a z dziury błękit wołał i był tak błękitny
jak muśnięcie anioła dotyk nieuchwytny

wmyślony w oną dziurę trochę już nad ziemią
wtapiałem się w naturę ciągle błękitniejąc
trzy wędrowne sokoły kwiląc przenikliwie
krążyły dookoła pochłaniałem chciwie

magię tego poranka prawie tracąc czucie
wtem z rąk wypadła szklanka poczułem ukłucie
i ból tam przejmujący gdzie kończą się plecy
to zły szerszeń jad sączył a znał się na rzeczy

gdy więc byłem już prawie u wrót tamtej dziury
nagle bzzz po zabawie trudny powrót z góry
grymas wstydu na twarzy wcale nie przypadkiem
wiem jak trudno jest marzyć z gorejącym zadkiem