casus antypoety
Dodane przez jaceksojan dnia 29.09.2021 03:08
przychodzi i mówi
nie ma dobra
w jego źródle umył swe ręce morderca
ten z Oświęcimia Katynia
ten z Wybrzeża i Wujka

dodaje
- piękno to iluzja
w jego mamiących obrazach
jest kłamstwo jest fałsz
mroczny cień pozorów
słowa to maska
za którą nikogo nie ma

za jego plecami
młoda kobieta pcha przed sobą inwalidzki wózek
zatrzymuje się się co chwila
pochyla
poprawia poduszki
dobrze już mamo - pyta
chce ci się pić

nieco dalej
gdzie głos poety staje się hałasem miasta
mężczyzna zadziera głowę
ponad uliczny tłum
patrzy na elewację starej kamienicy
jego wzrok wspina się po kamieniarce
zwiesza się na pilastrach archiwoltach
pieści spojrzeniem rzeźbę frontową
dwa pawie zwrócone do siebie dziobami

w swoim znieruchomieniu milczy
ale tak wymownie
że oglądana jego oczami architektura
sprawia wrażenie chóru
zastygłego w przenikliwym crescendo

na początku jest słowo antypoety
kto mu uwierzy
stanie na pustej drodze
bez ludzi domów
będzie wołał Nic
a Nic o twarzy poety
odbierze mu głos
odbierze życie