Heidi ( słowo na poniedziałek )
Dodane przez Janusz Gierucki dnia 09.04.2022 01:01
z cyklu: opowieści behawioralne
o kobietach, gejach i podróżach
Coda




W Heidi germańskość
była dla mnie podnietą.
Więc starą tradycją
dążyłem do szybkiego zwarcia.
Lecz w Lip(s)cu noce chłodne bywają.
Dlatego grzaliśmy się nawzajem.
W blasku pochodni płonących.
Na Merseburgskim zamku.
 
Przyznaję , wypatrywałem krzyży.
Zaciężnych zbrojnych. Żołnierzy.
Z emblematami śmierci.
Na dobrze skrojonym mundurze. 
Snułem wizje. Ale strzępy historii
wylatywały z pamięci.
Ledwo początki dziejów
zdolny byłem powtórzyć;
wypad Hodona pobitego przez Mieszka
i żarcik Chrobrego z cesarza Ottona
(skrycie odpłacony).

Później przędła opowieść ona.
Był taki dziadek Ludwig
co pięknie grał na fortepianie.
A wujek Wolfgang naprawdę
niezłe pisał wiersze.
Lecz ojczym Adolf
(choć wyglądał jak poczciwe chłopię)
zdecydowanie maniery miał kiepskie.
Uwielbiał ludziom myszkować po domach.
Nie tylko w Europie.

Ja jej na to słówko o Wandzie
co niby Niemca nie chciała.
Ona zaś o szaleństwach Ludwika
co czyniły go bliskim
słowiańskiej fantazji..
Wierz mi, tuląc się do mnie mówiła
Ich verstehe, ya ponimayu -
także dobrze wiem co to jest pokuta.
Cały mój ból znajdziesz
u Vonnegut'a. 

Przegadaliśmy tak prawie noc całą.
Nagle spojrzała na zegarek.
Zeit für bett ! Vrem'a v krovat'?
Nam Słowianom nigdy nie trzeba
takich słów tłumaczyć!
Bez słowa zrzuciłem spodnie.
Pióra husarskie także porzuciłem.
Z boku.
Jakiż piękny był wtedy księżyc
nad Merseburga zamkiem bloku!

W zwartym szyku natarły na pierś moją
dwie prężne Brunhildy Heidi.
Ja nucić myślą począłem - ułani, ułani..
Ona zaś pocałunkami
oswajała mi usta.
Zanim pora przeszła
na Fausta.

O nie -
ja także języka nie żałowałem!

Trud Słowianina, co w najmniejszym geście
istotne i dobre zrozumienie znajduje
wrażliwych miejsc germańskiego ciała.
I ten kontekst lingwistyczno-literacki
który uwielbiam w takiej konwersacji;
Ich liebe dich, kocham Cię, Ya l'ubl'u tiebja..

-- o Jesu, Jesu,Jesu..--

Co w słodkim okrzyku
zawsze brzmi tak samo dobrze
w każdym języku.
 
Zanim znowu podjęliśmy temat
odsapnęliśmy chwilę.
Wydawało mi się?
Włosy jej bardziej wyjaśniały?
A oczu spojrzenie było nieco słowiańskie?
Ja, przyznaję
germanofilem się stałem.
Całkiem przy Heidi zhardziałem!
 
Dlatego do dzisiaj się z nią widuję.
Nie ma znaczenie miejsce.
Ważne, że jesteśmy oboje.
 
Odtąd, ( nie tylko) kiedy
spotykam Heidi -
zawsze rozglądam się
za pokojem.