Ballada o potworze z Wrześnicy
Dodane przez Michał Gajda - ku pamięci dnia 24.08.2022 10:09
Wichry wyją i szeleszczą
w kępach pokrzyw oraz ostów.
Przez ostępy wieści wieszczą,
które w głowie nam po prostu,
moi mili, się nie mieszczą.
Taką mają moc złowieszczą.

Coś w odmętach zabulgoce;
z wody idzie zapach szamba.
W księżycowe zwłaszcza noce
słychać jakby śpiew: La Bamba.
Jesteś zuchem, sam więc oceń
co w ciemnościach tam mamroce.

Mroczny cień nad okolicą:
miejska rada na pysk pada,
drżą ze strachu tyłki mszycom
na dźwięk głosu tego gada.
Potwór nucąc pieśń zwodniczą,
pilnie węszy za samicą.

Wszystko to jest prawda szczera:
nie przepuści żadnej babie:
czy powabna, czy megiera.
Choć na szpetne leci słabiej,
to zazwyczaj nie przebiera.
Taka z niego jest cholera.

W całym mieście straszno strasznie,
blady księżyc głowę schował.
Stwór zaczekał, kiedy zaśnie
nieostrożna białogłowa.
Szepcząc jej do ucha baśnie
pod kołderkę włazi właśnie.

Wrześnianinie! Późna pora!
Przytul białkę! Drzwi zamykaj!
Do słuchania bajek skora,
lecz nie o psie ogrodnika.
Ty zastąpisz dziś potwora.
Taka puenta. Może morał.