Noc bez świtu, zmierzch bez nocy
Dodane przez Wierszopis dnia 12.12.2023 00:01
Ponownie wychodzę przez drzwi
w suficie, przyczajony, na palcach.
Tam czeka jądro galaktyki i spadające
gwiazdy do upychania w kieszeniach.

Można nimi zapłacić za słodką kawę
na opuszczonych stacjach, pijąc ostrożnie
rozkręcać spiralę drogi mlecznej,
aby zbudować całkiem inny wszechświat.

Bez wybuchających słońc i meteorytów
od czasu do czasu burzących, nawet najlepsze,
koncepcje stworzenia.

Ja jednak muszę wracać, dopóki drzwi
jeszcze niezatrzaśnięte a ślady stóp wskazują
prostą drogę w sen, może nawet wieczność.