Na lewej stronie
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00



Jak na koniec marca dzień był bardzo ciepły.

Przyniosłem ojcu trochę wczesnych kwiatów, zapaliłem

znicze, wsłuchując się w głosy dochodzące

zza grobu. To dwie kobiety,

do połowy przykryte wysokim nagrobkiem,

głośno rozmawiały. Słowa niewyraźne,

z takiej odległości, należały do całkiem obcego

języka. Dzieliło nas trzydzieści metrów

i trzydzieści lat. Oddzielała nas

żwirowa aleja, po której z głośnym chrzęstem

nagle przebiegła granica.

Przestałem być pewien,

czy strona, po której teraz się znalazłem,

jest tą samą stroną, po której się znajduję.

Zacząłem iść, napierając na siebie,

jakbym szedł równocześnie w dwie

przeciwne strony. Pogubiony,

obudziłem się w nocy, po omacku

próbując się odnaleźć i odnajdując swoje ciało

niedbale rzucone na łóżko, jak sweter

przewrócony na lewą stronę.