Wewnętrzne bogactwa
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00

I jak każda historia, i ta zna swój finał.
Wcześniej padały nazwy miejsc, imiona i stubarwne sytuacje,
w których niepoślednią rolę odgrywały adresy, powodowały,
że padały one jak warowne zamki,
uchodząc za zdobyte i splądrowane do cna.

Po wcześniejszej kuracji wiosennym słońcem, mamy
do czynienia z nijakim stanem, który mógłby uchodzić tu
za coś przejściowego, lecz mniejsza o
precyzyjne diagnozy, gdyż historia, jak każda,
urywa się w najmniej spodziewanym momencie,

przynajmniej dla jej drugoplanowych bohaterów, bo właśnie
ruszam do jej eterycznych źródeł i
nagle staję się jedna z główniejszych poszlak. Tymczasem
pojawiają się, skądinąd znane, hasła, prośby
i propozycje. Miałem tu jeszcze sporo do zaprowadzenia,

chcąc najwyraźniej ulepszyć tę przestrzeń po swojemu
i potem przejść od razu do bardziej pożądanych
posunięć. Za niedługo jednak będziemy już
mogli rozkoszować się nowym planem i, jeśli miałoby to

cośkolwiek znaczyć, jesteś w dalszym ciągu
w polu moich zainteresowań, co na szczęście nie
wyklucza i takich rozwiązań: ty wyjeżdżasz
na zawsze, ja napotykam się z coraz większymi
przeszkodami i któregoś dnia spotykamy się na ulicy.