Trzydziesty pierwszy pierwszy
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00


A więc to nie tak, jak wielokrotnie nas zapewniano,
wygląda koniec kolejnego dnia a tym samym i czyjegoś
życia. W tych letnich miesiącach miałoby się pojawić

jeszcze wiele takich niespodzianek? Tak więc nazywanie
czegoś, co nie przynosi spodziewanej mety, jest
zadyszką, którą nauczyliśmy się mnożyć przy okazji

brania góry czy rewanżu nad chwilą, co to nie
przeszła w sposób najmniej spodziewany i została jakby
pominięta, ale jednak trwa i miewa się coraz

dłużej . Huk ogłupiałych samochodów powstrzymuje
przed zjechaniem na pobocze. Wierzysz jeszcze w morały
podtykane przez wyświechtane rozmowy podnieconych

spotkaniem ludzi o dość zmarniałych twarzach i
zbierasz za to szybkie cięgi, kiedy spóźniony szukasz
wyjścia z tej plątaniny ulic, jakbyś nie spał w żlebie

mokrego czasu, bo jeśli rzeczywiście przesypiamy połowę
życia, to trzeba przyznać, że jest ona jakąś milszą połową,
z którą trzeba jednak coś zrobić, ponieważ może to być

ostatnia połowa, czyli ta, której się nie przesypia. Mając
więc na to wpływ, jednocześnie nie masz wpływu na nic.
Stąd biorą się później te wszystkie zawirowania, nad

którymi człowiek nie panuje i niekiedy wpada w poślizg,
śniąc o tym, że jedzie prosto. W różnicach lęgną się
obrazy i obrazy te zacierają się, gdy nie mogą się różnić.