Za chwilę podjedzie kamera.
Zapali się
światło. I wejdzie prowadzący.
Pierwszy moment jest
sygnałem do ucieczki.
Ale dokąd. Przed czym.
Widziałam go z drugiej strony
monitora. Wydaje się
wyższy.
Bystry. Szybki w reakcji.
Mam go na żywo.
Na wyciągniecie
ręki.
Kręcimy się
dookoła Stadionu
widocznego z każdego mostu
w tym mieście.
Sterczy, jak rusztowanie
przeplatane biało czerwoną taśmą.
Powiewa na wietrze -
jak długie szpile Ministry.
Bez lania wody na podium.
Pierwszy mecz.
Zamknięcie mostu.
Nie mamy dokąd pójść.
Więc zostajemy tu,
na prawym skrzydle.
Bez napastników.
Dodane przez Bożena
dnia 06.03.2012 18:58 ˇ
9 Komentarzy ·
802 Czytań ·
|