Mąż stanu, masturbując się w wysokiej izbie,
marzył; gdybyż mądrość można zdobyć przez
pocieranie pustej głowy.*
Myśliciel, fałszywy Sokrates, ucieka do rzeczywistości
cmentarno-funaberalnej, pozostaje wewnątrz, ignorując
pojęcie państwa i dobra.
W czasie, gdy wprowadził się do wspaniałego gmachu;
zobaczył, że nie wolno pluć na posadzkę, więc odchrząknął
i splunął gospodarzowi prosto w twarz. W ustach ma ocean,
strzyka śliną przez zęby na prawo i lewo.
Pozostaje wytworem konwencji, którą sygnował sam
ze sobą. Bojaźliwy, cyniczny obłudnik, zieje agresją
do ciszy lekkiej, czystej. Uczynił ją gęstą i ciężką, aby
ukryć własne winy.
*Diogenes laertios
Dodane przez stanley
dnia 08.11.2012 07:23 ˇ
7 Komentarzy ·
1182 Czytań ·
|