Po dziś dzień przeczą sobie trudno
ustalić czas miejsce i ostatnie słowa.
Wieść nadeszła w chwili, gdy mgła
tonęła w słońcu. Słychać było furkotanie
duszy lecącej miedzy uliczkami. Niosła się
powietrzem, jechała tramwajami i autobusami
do podmiejskich zakątków. Zaglądała do
psychik bardziej lub mniej uświadomionych.
Lały się gorzkie łzy i narzekania na splot wydarzeń,
który doprowadził do zejścia. Drobni handlarze nie
zwinęli kramów na znak żałoby, w zamian podnieśli
ceny na okazjonalne pamiątki. Nicponie spod baru
zakąskowego, z zaułków Starego Miasta, rozpowiadali
o zabawnych chwilach na ziemi. znieważali zmarłego,
czyli rzecz świętą, której nie powinny kalać brudne
gęby pijaków, karciarzy i narkomanów. Pamięć
o umarłym nie może służyć za temat nędznych
rymowanek, które wyśpiewują dziady na Krakowskim.
Rodzina bohatera i powszechnie szanowany brat
utrzymują, że cała historia jest chamską intrygą,
wymysłem starych pijusów, wałkoni żyjących
na granicy prawa i sprawiedliwości. Oszustów,
którzy nosa nie powinni wychylić spoza
więziennej kraty, a nie cieszyć się na wolności
widokiem krzyża. Descendenci zrzucają na
wrogów całą winę za niesławną przeszłość
nieboszczyka, jakkolwiek w ostatnich latach
był zakałą i przynosił wstyd. Nie mówiono
o wyczynach nieboszczyka, nawet nie wymawiano
imienia w obecności niewinnych dzieci, dla których
wspominany z rozrzewnieniem odszedł opłakany,
otoczony czcią i poważaniem. Pożegnał się ze
swoim światem, wśród kwiatów, purpury,
oklasków i krzyków akceptujących odejście.
Bez słowa proroczego, przesłania, ale pompatyczne.
Po śmierci człowiek odzyskuje pełnię szacunku,
gdyby nawet za życia popełniał same głupstwa.
Niewidzialna ręka ściera plamy z przeszłości
i pamięć zaczyna lśnić jak czysty diament.
Dodane przez stanley
dnia 09.04.2013 13:22 ˇ
10 Komentarzy ·
860 Czytań ·
|