dnia 04.09.2013 15:51
O ile pierwsza zwrotka to porażka, jakieś wysilone skłony, z maksem w "miażdżeniu płuc" (chyba że to był seks z Pudzianem to przepraszam).
Ale w drugiej - analityczny rozpad, krok po kroku, klatka po klatce, łuska- czyjś wzrok, czyjeś preferencje i laboratoryjny z jednej strony, ale supraemocjonalny z drugiej opis ucieczki od realiów w kierunku marzeń. |
dnia 04.09.2013 16:34
Jasne! masz rację z tym miażdżeniem - niepotrzebny, nadmuchany naddatek.
Jednak nie do końca zrozumiałeś (odczytałeś), a skoro tak, to pierwsza zwrotka się jednak broni.
To o człowieku, który rzucał się w wir rozkoszy różnych, który "łykał życie jak gęś" i który się temu wszystkiemu zaprzedał prawie... ale to życie go zjadło. Doświadczony wszystkim, znający wszystko stał się nieczuły, także dlatego, że nadal zachlewa się absyntem i jara zioło. |
dnia 04.09.2013 16:36
uprasza się Szanowną Moderację o usunięcie trzeciego wersu w pierwszej części... yeah |
dnia 04.09.2013 16:44
myślę, że cały wiersz to porażka (nie tylko pierwsza zwrotka), a nazywanie przypadkowych kontaktów seksualnych - miłościami, to już w ogóle żart (to ile ich może być przez całe życie - milion? milion miłości?) ktoś tu chyba nie wie czym jest miłość, a śmierć nastąpiła pewnie przez aids, bo z powodu chlamydii się nie umiera |
dnia 04.09.2013 16:56
SeNna - jeśli dla Ciebie rozkosze życia to tylko sex... to ja współczuję. |
dnia 04.09.2013 17:12
to ja współczuję, jeśli ktoś palenie zioła i chlanie wódy wskazuje jako rozkosze życiowe, seks nie jest najważniejszy ale z pewnością daje większą rozkosz niż wspomniane wyżej używki, no chyba, że pasują do Ciebie następujace słowa - jesli chcesz seksu, to dzieci muszą wyjść. A jeśli ma być dobry, to ty też musisz wyjść... |
dnia 04.09.2013 17:30
SeNno - widzę, że wkroczyliśmy na osobiste ścieżki. Nie, żeby moje pisanie było jakieś wymagające... ale mógłbyś jednak się wysilić i czytać ze zrozumieniem. Wóda i zioło są w drugiej części... a to już żadne rozkosze, raczej degrengolada |
dnia 04.09.2013 18:31
nie po drodze mi z Intuną, ale lepiej,że na osobiste niż na wojenne ściezki. Za aluzje, że Intuna w czasie dobrego seksu musi wyjść...sorry, ale sama zaczęłaś...tym współczuciem, bo mimo iż mój komentarz był krytyczny odnosił się do wiersza a nie do autorki, która go napisała. Pstryczek w stronę mojego IQ daruję, a ta degrengolada jest w całym wierszu i zdania na ten temat niestety nie zmienię. |
dnia 04.09.2013 19:01
Zemsta i zdrada, nawet zdrada samego siebie i poglądów sprawia, że musimy czasem kłamać i ukrywać własne ja przed innymi. I to jest ciężkie i to boli a nie możemy się poskarżyć. |
dnia 04.09.2013 19:10
Pierwsza zwrotka broni się treściowo, to prawda, mnie chodziło o nadmierne uwydatnienie. |
dnia 04.09.2013 19:22
czytam wiersz i tak sobie myślę, że peel patrzy "umarłym okiem" - czyli z ogromnego dystansu i chyba z ubolewaniem na całe swoje życie, które było tylko pozorem życia, i właściwie od początku był "umarły", był jak manekinem, jak pusta tykwa, jak "wygaszona alabastrowa lampa, która nie różni się od urny" (że pozwolę sobie zacytować siebie z kiedyś-tam). "skóra perliła się kłamstwem" - to jak pot z dyzgustu? ...Ale mogę nie mieć racji. Pozdrawiam serdecznie, Ewa |
dnia 04.09.2013 20:52
Nie dawał mi spokoju ten wiersz i wreszcie skojarzyłem jak blisko jest Statku pijanego A. Rimbaud. Tam czytam (w tłum. Ważyka):
Prądem Rzek obojętnych niesion w ujścia stronę,
Czułem, że już nie wiedzie mnie dłoń holowników (...)
Wód zieleń w mą sosnową wdarła się łupinę (...)
Gdzie barwiąc nagle szafir - pijanymi wiry
Albo rytmem powolnym, pod słońc płomienienie
-Mocniejsze nad alkohol, olbrzymsze nad liry,
Fermentują miłości żółciowe czerwienie (...)
[itd.]
|
dnia 04.09.2013 20:57
W przekładzie Miriama, oczywiście. |
dnia 04.09.2013 22:06
Mnie się podoba cały, nic bym nie zmieniała, a szczególnie te dwa wersy:
" w przypadkowych ramionach udając rozkosz
gdy skóra perliła się kłamstwem"
Pozdrawiam:) |
dnia 04.09.2013 22:48
Przegrany na własne życzenie,tak to widzę,)
pozdrawiam,Ewa. |
dnia 04.09.2013 22:53
No i dobry wiersz. Po usunięciu "miażdżenia", nie mam zastrzeżeń. Pozdrawiam. Irga |
dnia 04.09.2013 23:10
haikerze - to już drugi raz kojarzysz mój wiersz ze Statkiem pijanym (pamiętasz - to nie moje piekło?). Wiem, że nie jesteś złośliwy... ale, czy przypadkiem nie dworujesz sobie, albo sugerujesz, że "ściągam"? |
dnia 04.09.2013 23:56
Wiersz z zielonym zafarbem, pogłębiony o troskliwą tkliwość;
emocjonalny i malarski. |
dnia 04.09.2013 23:59
tsunami? |
dnia 05.09.2013 02:42
prawdę mówiąc odkrywanie wiersza w wierszu
wydłubywanie z niego jak z placka
co strawniejszych kawałków
to średnia przyjemność
ale skoro to warsztaty to muszę
poddawałem się występnej miłości
uderzała w piersi miażdżyła płuca
wyrzuciła na brzeg pozbawionego tchu.
trzepotałem się w rozpaczy
w sieci przypadkowych ramion
udając rozkosz gdy skóra perliła się kłamstwem.
pozwoliłem zedrzeć z siebie łuskę po łusce
sprawić na czyjeś upodobanie
a teraz płynę niesiony zieloną rzeką
patrząc martwym okiem na czułość palców
które wygarniają z włosów lepkie opary. |
dnia 05.09.2013 09:11
Na prośbę Autorki trzeci wers pierwszej strofy
miażdżyła płuca
został usunięty.
Pozdrawiam. |
dnia 06.09.2013 20:59
Myślę, że to przesiąknięcie Statkiem pijanym lub tą samą atmosferą, jaką miał w głowie Rimbaud. Co zresztą na jedno wychodzi. Twoja twórczość jest zdeterminowana tamtą. |