Ani i Jurkowi
"jastrząb kwilił, co rozwścieczało psy.
krzesło w rzece. kry."
Tu szedłem, a tam dosłownie
leżałem pod brukiem, pod pianą liści
bitą na asfalcie: oddech ziemi
strofował mnie, naprowadzał -
zaczynały się schody, korytarze.
Tak się leży, tak układa,
wyrównuje oddechy ze wszech stron -
w sobie. Tak się widzi kroki
od spodu, przeczuwa podeszwy; podejrzany
wiatr. W zajezdni dużo flag.
Trochę szedłem, ale coraz bardziej
obraz zachodził w głąb. Zachodziłem,
zaszedłem, stoję nad otwartą
myślą: w notatniku zaciskał się
rząd, gwar brył. I sny.
Kręto, przestrzennie, lustrzanie.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 01:00 ˇ
961 Czytań ·
|