był obcy
a raczej nieobecny
nigdy nie poczułem swojej dłoni w jego
taki zdrewniały ktoś
komu nie śpiewały maki
ale krwawe wizje geograficznie i uczuciowo
przynależały do Monte
życie budził alkoholem łapał oddech
i topił się jak tamci w purpurze
szklana rosa i czerwone pelargonie
odcięte od korzeni
przypominały ostatnią potyczkę
mnie dławiło furią
na myśl o ludziach
którzy wciąż żyli w jego sercu
na chwałę idei
walczyłem ze sobą
o niego
Dodane przez IZa
dnia 16.08.2014 22:02 ˇ
8 Komentarzy ·
598 Czytań ·
|