|  |  66 wersów, 6 zagadnień.
 *  Dedykuję cierpliwym, którzy
 doczytają to do końca z ochotą
 i zaniechają, chociażby niektórzy,
 komentarzy, że za długie jest to to.
 ------------------
 
 *Motto autora:
 Jest charakterystyką każdego ptaka,
 raczej  taka, że bardzo wysoko fruwa,
 a nie przyziemna, niezbyt miła, owaka,
 że żyje, jak drobna, pracowita mrówa.
 
 ********
 
 Na podwórku, przy starym drzewie,
 stała od dawna oparta mała drabina;
 mały wróbelek jeszcze dobrze nie wie
 z jakim trudem brat się na nią wspina.
 
 Obserwuje jego liczne skoki, odloty,
 podrygi  i  także  bolesne  upadki,
 lecz sam nie traci  na  skoki ochoty;
 (przypadek to przecież nierzadki,
 że nie bolą innych, nawet bolesne,
 zaskakujące wróbelków wypadki!)
 
 Więc skoczył sam kiedyś na pierwszy
 szczebelek, od innych nieco szerszy
 i ujrzał, że widok jest z niego lepszy;
 z szerszą panoramą - obszerniejszy.
 
 A potem przyszły jego wyższe podloty,
 zajmowanie coraz wyższych szczebli,
 więc nabierał coraz większej ochoty
 na zajmowanie  szczebli  tzw. notabli!
 
 Lekcję  tego pierwszego doświadczenia
 zapamiętał na całe przyznane mu życie,
 że  jeśli coś się, nawet niestety zmienia,
 to siedzenie wyżej, jest lepsze niż tycie!
 
 Słuchając codziennego świergotu brata
 spróbował ocenić siłę swojego głosu;
 ocenił, że nie będzie to przecież strata
 czasu, nawet wtedy, gdy dozna ciosu.
 
 Głos jego okazał się nieco szczebiotliwy;
 ale  usłyszał też od swoich współbraci,
 że ma głos wróblowaty, a dźwięk żywy
 i   że za  taki  głos nawet dużo się płaci.
 
 W ten sposób przyswoił nowe słowo;
 ("lobby", taka jest jego dziwna nazwa),
 a wykorzystane jest bardzo pomysłowo,
 bo przyjęte jest, jako "niewinna odezwa".
 
 Ponieważ wróbelek ma głowę też lotną,
 począł szukać sensu w pewnym planie;
 w lot zrozumiał, że jemu jej nie odetną,
 jeśli lotnym lobbystą na długo zostanie.
 
 Plan swój szybko wprowadził w życie,
 lobbował zawzięcie i nawet wytrwale
 i chyba mnie, obserwatorowi, wierzycie;
 czynił to, "ku wyższej państwa chwale".
 
 I trwać mogła taka rzeczywistość długo,
 lecz przyleciało inne, hałaśliwe ptactwo
 i teraz będzie ICH niezbywalną zasługą,
 że lobbing, to kultura, a nie złodziejstwo.
 
 Dla ludzi chmara przeróżnych ptaszków,
 to obiektywny  obszar żywej przyrody,
 z wiedzą ludzi, że od  liczby szczebelków
 bardzo zależy obszar ludzkiej niezgody!
 
 A dla mnie, tej  małej gawędki, autora,
 radość z tego  jest nawet dość spora,
 że mogę  podglądać, nieraz wróbelka,
 lub innym razem,  młodego świerka.
 
 Sępy też wnikliwie  w Polsce  obserwuję,
 (ale nie w postaci skrzydlatych ptaszków),
 i wstręt do nich nawet przepotężny czuję,
 że nie płacą w okpiwanej Polsce podatków.
 
 I tak oto  P.T. czytelnicy w męczarni dotarli
 do końca  nieco objaśniającej tej gawędy,
 czym hojnie (myślę) i z humorem wsparli
 autora, który lubi ptaszki i zapach lawendy.
 
 A  gusta po/o gawędzie, dają różne odruchy,
 ( jak różnie oceniani są nawet znani poeci);
 jedni  lubią źle trawione, z tłuszczem kluchy,
 a inni  lekkostrawne, al dente, Italii spaghetti.
 
 
Dodane przez kurtad41 
dnia 27.07.2016 22:43 ˇ
9 Komentarzy ·
724 Czytań ·
   |  |