/na skraju/
pokój w zwolnionym tempie zamienił się w piwnicę.
nikłe światełko przyciąga ciemność; brunatne płasko
rzeźby, zimna ochra i ona we wnętrzu niby przystani
kołysana rytmem krwi w tonacji moll. wiele dni i nocy
pomiędzy. wiatr szeleścił jak ogień.
teraz z trudem przełyka ślinę przez spopielałe gardło.
czuje się jak pociąg - dziecinna zabawka. każdy wagonik
toczy się i marzy o tym, by oderwać się od pozostałych.
myśli składa w wachlarz, to znów rozkładała jak karty.
kolorowe fasady. inne okna, inne drzwi wydeptany próg
i głosy zestrojone ze światłami blado prześwitującymi
przez opalowe klosze kawiarni przyszłość. wreszcie
odnalazła samą siebie i pozwoliła ciału (choć nagle
zaczęło ją ono zachwycać) iść samopas, przestał istnieć
nierówny bruk o który zwykle potykała się, a rzeka pod
mostem wzdychała jak szczęśliwa kobieta. już nie
przeszukiwała gorączkowo torebki w poszukiwaniu klucza,
który nieodmiennie znajdował się w tym samym miejscu.
lęk, roztargnienie, niezdecydowanie świadczące o chęci
ucieczki, czy podświadomym pragnieniu opóźnienia powrotu
utraciło rację bytu. nadszedł moment, kiedy nagle nie wiedzieć
czemu nieruchomieje niebo i traci się chęć dalszej wędrówki.
Dodane przez lu marta
dnia 28.08.2007 10:11 ˇ
13 Komentarzy ·
1134 Czytań ·
|