cierpliwie czekam
aż świt obmyje światłem
ptaki drżącym dźwiękiem powitają zorzę
kwiaty wchłoną w siebie tęczową rosę
w przestrzeni rozbłysną kolorem
wyjdą z nocy
otworzę okno - ucieszę się z jabłka
wtulę się w skrzydła w obłokach
popatrzę na trawę przez mrówkę
przedłużę radość życia o jedną chwilę
zanim chmura przesłoni słońce
myślami popłynę tam, gdzie stary dom
gdzie miłość mierzyła wysoko
prawie że sięgała gwiazd
światło księżyca wspierało
w trudnych chwilach
tam akacjowe drzewo
okrzyk szaleństwa w otwartych ustach
śmieszna dziecięca gra w kamyki
imię wypowiadane szeptem
rodziło tysiące iskier w źrenicach
los podarował jedną w całości
teraz błyszczy w marzeniach
czasem potężnieje
przewracam ją wtedy jak kartki książki
w której okruch mnie samej
Dodane przez Irena Plucińska
dnia 05.01.2020 19:27 ˇ
7 Komentarzy ·
332 Czytań ·
|