| Dopiero za tym zakrętem kończy się najważniejszy
 etap. Pociąg zwalnia bieg. Przestają pracować
 tłoki. Rośnie puls. Krew wydyma skronie.
 
 Czy to możliwe, że są to jakieś sygnały
 nadawane zamiast mgły lub, powiedzmy, hejnału?
 Stanął przecież przy samych drzwiach i
 nie zapukał, dopóki nie usłyszał, że zaraz
 ktoś przez nie wyjdzie. To byłoby to? Gdzie tam.
 
 Tam mogło się tylko skończyć, ale
 tam może się też zejść. Tkwimy w tym bagnie
 po uszy więc skubnąć kogoś przy pierwszej
 okazji wydaje się pestką. Kolory blakną jak
 na wodnych kalkomaniach i ten umieszczony
 tatuaż śmiechu schodzi wcześniej niż przewidziano.
 
 Pójdziecie więc pierwsi, bo jest jeszcze do
 obgadania parę rzeczy. Gdybym
 musiał się zgubić mam przy sobie plan tego
 miasta i zawsze mogę się znaleźć. W każdym
 razie spadniemy w odpowiedniej
 chwili. A oni niech grają. Przypięci
 do sukna i podbijanych stawek.
 
 
Dodane przez admin 
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1454 Czytań ·
   |