| 
 Wieczny przeciąg wydmuchuje moje oczy, wiesz o tym, kiedy
 W nie zaglądasz sinym oczodołem snu, lecz ta wiedza nie może
 Być wierna jak służka na każde skinienie. Zróbmy więc
 
 Małą awanturę w tym kosmosie mniejszym od najmniejszej
 Dziury nieba, kosmosie nieprzytomnie sprawnym i logicznym,
 Bo awanturę można zawsze rozprzestrzenić a jej zarzewie
 
 Czynić o każdej, biorącej cię pod zastaw porze, choć strony są
 Tak przyległe, że nawet ślepy pokój wydaje się
 Nagle jasnotrwały. Ten film nie ma tytułu i wyświetla się
 
 Sam z siebie. Klatka za klatką pokazuje gnące się pręty, trzeszczy
 Ruchome tło pod naporem pierwszego planu i świszczy płytkim
 Oddechem mój krok, którym usiłując cię dogonić, zrównuję się tylko
 
 Z maczkiem deszczu i tonie w tej zawierusze opiłków myśl, żeby jeszcze
 Dokądś zdążyć. Obandażowane ręce i głowa wymachują do nas
 Biegle, pokazując tym samym jakie wyszły z tej przebieranki szwy.
 
 Chwytam kierunek jak muśnięty balonik, który właśnie
 Dryfuje samotnie w stronę ciężkich chmur.
 
 
Dodane przez admin 
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
873 Czytań ·
   |