• strona główna
  • o mnie
  • wiersze i proza
  • wiersze video
  • wydawnictwa
  • recenzje
  • nagrody
  • aktualności
  • archiwum
  • galerie zdjęć
  • linki
  • kontakt
 Z NOGI NA NOGĘ  (proza - fragment)
wydawnictwa    

    Wywinąć się śmierci! Wyrwać się z jej oków! Wyszarpać z miłosnych uścisków i objęć! Wyzwolić z jej kościstych kleszczy i szponów. Chociaż na chwilę zagrać jej na nosie bocianowskie tango, i zatańczyć je na trumiennym wieku odwróconym do spodu. Z białą chryzantemą w zębach. A co? A do tańca niech grają „Rącze Mustangi”! Może nawet to być „Ta ostatnia niedziela”. Zrobić na główkę skok w bok – jak powiada stary Bodziony, który coraz częściej zagląda na nasz cmentarz schowany przed intruzami w lipach łagodnych,  rozłożystych i wyrozumiałych jak sakrament ostatniego namaszczenia. Ostatnio przyszedł tu nawet z flaszką taniego wina, bo na trzeźwo było mu chyba niesporo. I to bez asysty. Sam jak palec przyszedł! Ten nie koronowany król towarzystwa i biesiady, usiadł na horbku cmentarnym i gadał z kimś długo, mocno gestykulując rękami. Ale nie podsłuchiwałem, bo mi nie wypadało. Zwłaszcza, że nikogo, tak namacalnie przy nim nie widziałem. Tylko tę napoczętą flaszkę wina owocowego. Może urągał śmierci, bo jednak coś wygrażał w niewiadomym kierunku? A może się modlił na swój pogański sposób

Jak trwoga, to do Boga – pomyślałem o nim trochę w jego stylu.

Odskoczyć śmierci gdzieś w boczną, zapomnianą uliczkę. Z napisem „Obcym wstęp wzbroniony!”. Dać nura w  taką nieśmiertelną ulicę Za ulicą. Która niby jest, a jakoby jej nie było! O której nawet śmierć zapomniała i nie wie o niej pies z kulawa nogą. Czy jest to możliwe, żeby śmierć wystrychnąć na dudka? Czy jest to w zasięgu naszej ręki? Z pewnością może nawet jest, zwłaszcza przy coraz lepszych osiągnięciach  medycyny, ale tylko na jakiś czas jest to do utrzymania i do wytrzymania. Śmierć jest bowiem wspaniałomyślna i cierpliwa, ale jednak zawsze bezwzględna. I konsekwentna, bo w końcu zawsze postawi na swoim. Nawet czasem poczeka, gdyż nic nie ma do stracenia. Czekanie jest bowiem jej specjalnością podstawową. Ona cała składa się z czekania! Już od twoich narodzin idzie za tobą noga za nogą, choć z początku nawet o tym nie wiesz! Być może, że czekanie ją podnieca i wyostrza apetyt. Na jakąś chwilę odpuści! Pobawi się z tobą jak kot myszką, bo ona wie, że właściwie nikt jej się nie wywinie, a jeżeli nawet podskoczy – to tylko na mgnienie oka. Ale co to jest naprzeciw wieczności? Przecież ona może sobie pozwolić na czekanie. Stać ją na to, bo przecież będzie dotąd śmiercią, do kiedy będzie trwać życie. Do ostatniego zagubionego człowieka, do ostatniego ślimaka winniczka czołgającego się po liściu, do ostatniego drgnienia soczystego źdźbła trawy, czy zielonej gałązki jaśminu.

Gałązka jaśminu
Zagląda do okna
I oto nagle
Nasz wzrok się spotkał

Warto żyć
Dla tej krótkiej chwili

Do ostatniego żywego pantofelka będzie trwać życie. Dlatego zawsze śmierć czuwa cicho przy nas przyczajona. Pokorna i ufna leży wiernie, i łasi się jak pies do nóg. Nawet może trochę zazdrosna. Jest przecież rodzaju żeńskiego, przynajmniej w naszym słowiańskim języku, więc to jej dodatkowy atut, żeby nas kosić niby łan. Gdy przyjdzie na to czas. Czyżby miała coś z kosmicznej kobiety, a nawet romantycznej kochanki, która woła wszystkich do swego łona? Może jest to kosmiczne łono miłości i szczęścia wymoszczone masą perłową? Bez początku i końca? Może więc nie ma co się bronić? Ale w tej delikatnej sprawie byłbym ostrożny i podpowiadałbym raczej indywidualne rozwiązania. Niechaj każdy pracuje na własny rachunek. Dopóki siły pozwolą

O śmierci, można by tak gadać i gadać aż do usranej śmierci – ucina sprawę krótko stary Bodziony, który robi dobrą minę do złej gry. Wszak wszystko jeszcze przed nim! Cała tajemnica umierania, z którą z nikim się nie podzieli. Weźmie na drugi świat ten moment odchodzenia do wieczności!

 

wydawnictwa
powrót
 

Copyright © Adam Ziemianin, designed by Maestria Art