Postów: 1772 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 14.10.2023 06:13
Wczoraj zmarła amerykańska poetka i eseistka Louise Glück, laureatka literackiej Nagrody Nobla w 2020 roku, a także Nagrody Pulitzera, poetyckiej Nagrody Bollingena i jednej z najbardziej prestiżowych nagród literackich w USA - - National Book Award. Miała 80 lat. (wiadomość od Jarosława Trześniewskigo-Kwietnia)
Cichnący wiatr
Kochałem was, gdy was stworzyłem.
Teraz lituję się nad wami.
Dałem wam wszystko czego potrzebowaliście:
posłanie z ziemi, pled z błękitnego powietrza -
Gdy się od was oddalam,
widzę was wyraźniej.
Wasze dusze powinny być już ogromne,
nie takie jakie są,
niepokaźne gadające rzeczy -
Obdarowałem was wszystkim,
błękitem wiosennego poranka,
czasem, z którego nie umieliście skorzystać -
chcieliście więcej, jednego daru
zastrzeżonego dla innego stworzenia.
Nieważne, na co liczyliście,
nie znajdziecie się w ogrodzie,
wśród wschodzących roślin.
Wasze życie nie jest jak ich, nie zatacza koła:
wasze życie to lot ptaka,
który zaczyna się i kończy w bezruchu -
który zaczyna się i kończy, kształtem przypominając
łuk idący od białej brzozy
do jabłoni.
Głóg
Jedno obok drugiego, nie
pod rękę: przyglądam się wam,
jak spacerujecie w letnim ogrodzie -
nieruchome istoty
uczą się widzieć; nie muszę
ścigać was
po ogrodzie; istoty ludzkie wszędzie
zostawiają ślady
uczuć, kwiaty
rozrzucone na ścieżce, całe
białe i złote,
unoszone przez
wieczorny wiatr; nie muszę
iść tam, gdzie teraz jesteście,
w głębi trującego pola, by poznać
powód waszej ucieczki, ludzką
namiętność lub gniew: cóż innego
kazałoby wam porzucić
wszystko, co zebraliście?
Przełożyła Ewa Hryniewicz-Yarbrough
Edytowane przez silva dnia 14.10.2023 06:19
Postów: 1772 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 12.10.2023 12:46
Dziwnym szlakiem dotarłam do wierszy Wiesława Kazaneckiego (poprzez poszukiwanie utworów Dariusza Kiełczewskiego o Pawle Opęchowskim), więc wstawiam moje dzisiejsze odkrycie:
Zdegenerowała się IDEA w poezji.
Estetyka zdominowała ETYKĘ.
Perwersja zdławiła CZUŁOŚĆ.
Rezygnacja zatriumfowała nad NADZIEJĄ.
Polityka uśmierciła HUMANIZM.
Współistnienie zapanowało nad OBCOWANIEM.
Konsumpcja zastąpiła OFIARĘ
Wiesław Kazanecki, wstęp do Poezji wybranych (1989)
Jest w tobie dosyć miejsca (Wiersze ostatnie)
Odwagi przyjacielu, chociaż las megafonów wyrasta,
gdzie były sady
i nawet powietrze drży z lęku,
potrącane kłamliwym wrzaskiem.
Z mównic na wielkich placach
płyną słowa pokrętne
I wwiercają się w tłumy serpentynami papierowych prawd (...)
Jest w tobie dosyć miejsca
na godność i honor
jak
w gałęziach drzewa
dość miejsca na kwiaty i zieleń.
Postów: 1772 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 11.10.2023 06:26
Wczoraj odbyło się w Ostrołęce spotkanie z Jarosławem Jakubowskim, więc coś jego, bo znalazłam nawet kilka wierszy autotematycznych:
Obowiązki poety
Poeta musi być zdrowy
raczej nie powinno go nic boleć
ani plecy ani ząb ani dusza
powinien wstać rano wyspany i trzeźwy
załatwić się umyć zrobić sobie kawę
podejść do okna
Za oknem powinien być ogród
z ptakiem deszczem śniegiem i wiatrem
albo bez
Wszystkie książki w domu poety
muszą czekać w gotowości
założone fiszkami i ołówkami
a papier niech nie będzie zbyt biały
tylko lekko pożółkły od długiego czekania
Dopiero wtedy poeta może przystąpić
do walki ze smokiem
usiąść przy stole
Słaby wiersz
Tak wiem
ten wiersz jest słaby
może dlatego że wstał
o piątej trzydzieści
cały dzień na nogach
wypełniał obowiązki
teraz chciałby już tylko spać
chociaż długo nie zaśnie
będzie coraz słabszy
aż nie odróżni się od ciemności
całkiem wypalony
Postów: 1772 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 09.10.2023 05:49
Zmarła Roma Jegor, więc coś jej na pamiątkę:
Nanocząsteczki
ROMA JEGOR·24 STYCZNIA 2018
Jedź, skoro musisz.
Będę pachniała nieobecnością.
Będą się za mną oglądali mężczyźni i chłopcy.
Próbowali swoich chwytów, sztuczek, woltyżerki.
Na nic - na plastikową odpowiedź uśmiechu i
sztuczne kamyki spojrzenia.
I na to zimne słońce które teraz już nie zachodzi.
Po co kobiecie noce gdy zostaje sama?
Chyba tylko po czas żeby rozebrać czekanie na minuty,
sekundy i te wszystkie nanocząsteczki które nosi w sobie.
A potem po sznurowanie ich o świcie, jakby tkała drogę
przez każdą dziurkę, skuwkę obolałego ciała. Niech się język skargi
nie wylewa na widok publiczny.
Niech będzie samym tylko języczkiem nieuwagi
w którym dusi się nieobecność
i tłuką kamyki obcych zapatrzeń, blaski i mlaski
chłopięcych źrenic. Po nic we mnie wrzucanych
jak okruchy dla chorego gołębia.
Postów: 1772 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 07.09.2023 09:35
Ostatnio trafiam na niesamowite wiersze moich krajanów, dzisiaj Bogusław Hubert Fedorowicz z tomu Mieć niemożliwe i mieć więcej, Ostrołęka 1995 z równie cennymi jak wiersze rysunkami Andrzeja Marka Sołtana:
Poeta współczesny
przepija resztki własnej wyobraźni
na spotkaniach z młodzieżą
z upodobaniem wymawia słowo
CURVA
jest wyrafinowanym artystą
w deprawowaniu nieletnich
defloruje starannie konserwowane
cnoty prowincjała
zamknięto przed nim
wszystkie biblioteki świata
zabroniono wstępu do lokali publicznych
nie zapraszany na wieczory autorskie
jest aktorem pijanych spektakli
gromią go gremia
kierownictwa stowarzyszeń prezesi
celulozowa opinia publiczna
i legiony dziewic sentymentalnych
natomiast milcząca większość
z sympatią
rysuje mu
małą aureolkę po środku czoła
***
wygasły róże w tym wazonie
co skraplał światło w swoim wnętrzu
martwego szkła wyziębłe wzory
zwarzona sól
Szarpie oślepły obojętny
znaczeniu przędzy chybią dłonie
i tkany splot zawiłą linią
wikła się w węzeł nieskończonych
Anatomia ekstatyczna
I.
Ten pejzaż miękki i łagodny
sarna nad potokiem
łuk szyi gięty linią śpiewną
głębia wilgotna brązowej źrenicy
skok mgły
tak w lesie życia milknące zwierciadło
wzruszeń tajemnych pośpiesznej tęsknoty
rodzi w nas pogoń
za chwilą
wstrzymań koniecznych pulsujących palców
dłoni skrzydlatej ogniem ścigającym
niecącej piękno
II.
A to tylko przecież
ścięgna aorty mięśnie
rdzeń najczulsze włókna nerwów
opasane miękkoszyjnie
opisane linią wzruszenia najczystszą
tak nieświadomość rodzi piękno
nieobliczalnym zachwytem estetów
ścianą bez okna rozbitej iluzji
granicę odwagi wzruszenia
III.
Przejrzeć za cenę wyłupionych oczu
za katowski topór zmarłych wyobraźni
budować na nowo
bo kołysane w kolebce tajemnic
niemowlę wyobraźni naszej
ssie palce własne
i podpala lasy
Postów: 551 Miejscowość: Łódź Data rejestracji: 10.03.07
Dodane dnia 03.09.2023 08:42
Jaką szansę niesie ze sobą poezja? Odpowiada na to pytanie Maciej Bieszczad.
W blasku
Wciąż nocna lampka naprowadza na blat biurka.
Domowa latarnio, oko języka, twój poblask
Sylabizuje we mnie bliskość, przy tobie odnajduję
słowa człowieka wzruszonego. Świat na zewnątrz
Tej chwili i wieczór nad mapą skreśleń wypatrują
Cech wspólnych. Ożywiona rozmowa dwóch
Anonimowych osób na bezgwiezdnej drodze
Ma swoją kontynuację w narzeczach radości.
Wśród tylu uczynków poezja ma szansę być gestem
Wyciągniętej dłoni, odruchem zapamiętanym.
Postów: 551 Miejscowość: Łódź Data rejestracji: 10.03.07
Dodane dnia 03.09.2023 08:39
Wiersz Macieja Bieszczada o tym dlaczego poezja jest ważna i na czym polega jej moc.
O doświadczaniu siebie
Bardzo często wiersz
staje się słyszalny dopiero
w samotności
Wyruszamy zatem
podnosząc się
z łóżka przecierając oczy
Wiersz pomaga nam się
wspiąć z parkingu
na polanę
zupełnie nie cichnie
pod presją klaksonów
smogu legionów depresji
wyznających
wiarę w chimerycznego
molocha
"Poezja nie ulepsza
ale czyni coś o wiele
ważniejszego
mianowicie
dokonuje zmiany"
Postów: 263 Miejscowość: Zgorzelec Data rejestracji: 16.10.17
Dodane dnia 01.09.2023 08:46
O niedopasowaniu do obcisłych poezji
Nie lubię niewypisanych kochanek na boczku,
motających po księżycu słowem wiązanym,
w oczekiwaniu na orgazm przestępny.
Chociaż życie nie jest takie trudne,
jak ugotowanie ślubnemu jajka na miękko,
pyrtoli się samo.
Co do uprawiania miłości w pionie
i młócenia padliny, warto dodać,
że sos sojowy ma duszę a kiełki, jak plemniki
powinny dożywać sędziwego wieku destylatu
ze świątecznie porąbaną w dzwonka ciszą.
Postów: 703 Miejscowość: zawsze blisko Polski Data rejestracji: 30.11.21
Dodane dnia 31.08.2023 14:59
Pozwalam sobie przytoczyć definicję poezji, którą sformułował Jean PAUL ( właściwie Johann Paul Friedrich Richter ( 1763 - 1825 ), niemiecki pisarz i poeta :
/ Poezja jest jedynym drugim istniejącym światem, poza tym tutejszym /.
Paul podkreślał rolę obrazowania w twórczości, odnosząc się z rezerwą do analitycznych pojęć i definicji, próbujących uchwycić fenomen poetyzowania.
Postów: 1772 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 30.08.2023 10:36
Zupełnie przypadkiem natknęłam się na wiersze mojego krajana, Waldemara Wyszyńskiego, Zamieszczam wybrane, bo, msz, warto:
* * *
zasnąłeś w okolicach piątku roku dwudziestego
...a może dwudziestego drugiego
zasnąłeś w duszy kamiennego ptaka
w poszukiwaniu zrozumienia niezrozumianego
zasnąłeś oczywiście
jak oczywiście się rodzi i umiera
jak oczywiście się pisze wiersz
jak oczywiście jechał pociągiem i rozmawiał z nocą
zasnąłeś o wschodzie słońca i wschodzie człowieka
daleko od pościeli i ludzkich osiedli
w małym opuszczonym naczyniu glinianym
w ustach
gdzie ptaki uwiły gniazdo
stół
na stole
między sztućcami ręce i wzruszenie
spocony posiłek
i kubek blaszany pełen kaszlu
a wokół szmaciane lalki
trzymają się spojrzeniem
i ślinią się samotnie
na koniu do nieba
masz dwadzieścia pięć lat
i maszyna do pisania stara się usilnie
uczynić z ciebie poetę
masz dwadzieścia pięć lat
i jesteś świadkiem własnego umierania
i pragnieniem twoim jest
odjechać na koniu
do nieba
i nie potrafisz wywlec się z kokonu
nie potrafisz wyczołgać się poza hałas
i spodnie
masz dwadzieścia pięć lat
i ślepy jesteś
bo wzrok twój poszarpany widokiem przyjaciół
zdrowie w cieniu
zalegałem często
w trawie obok mego cienia
ożywał wesoło
kiedy mu na biodrze stawiałem butelkę
pijaczył się z zawodu
ponurą miał duszę
Postów: 703 Miejscowość: zawsze blisko Polski Data rejestracji: 30.11.21
Dodane dnia 18.08.2023 12:39
W cennym wątku / co to jest poezja? / pozwalam sobie dziś zamieścić fragment luźno przetłumaczonego przeze mnie - listu, niemieckojęzycznego poety Paula Celana, (napisanego do Traute Ogris, we wrześniu 1949).
Poeta wyznał kiedyś prywatnie, że gdyby mógł, skupiłby się jedynie na sztuce epistolarnej.
W istocie; o ile zagłębiając się w jego poezję, można czasami podzielić zdanie oponentów poety - innych twórców niemieckich, którzy uważali, że Celan / zamyka język /, / boi się słów /, o tyle czytając listy pisane jego ręką, ukazuje się nam wyjątkowo wrażliwa i wielowymiarowa osobowość poetycka, ze wszech miar otwarta i niepospolita.. ..
PAUL CELAN,( na podstawie fragmentu listu, poch. ze zbioru / Briefe 1934 - 1970 / , ukazanego nakładem wydawnictwa Suhrkamp ).
Do Traute Ogris, Paryż, 26.09.1949
Najmilsza Sarenko,
czy możesz sobie choć przez chwilę wyobrazić, że zabłądziłem w moim, naszym lesie, oddalając się od wszelkich uczęszczanych dotąd dróg i dlatego, dopiero teraz odpowiadam na Twoje rozzielenione listy; gdyż znalazłszy się w plątaninie liści i przerażających (nawet dla samych jelonków) - odgłosów zwierzęcych, natrafiałem na wszystko inne, niż to, czym jest atrament, pióro, czy jakikolwiek papier listowy?
Z pewnością mogłem Ci oczywiście przesłać jeden, bądź dwa takie liście, ale pomyśl tylko : leśny listonosz nie pojawił się w tych głębokich jak noc - dniach, ani jeden jedyny raz, by odebrać pocztę!
I gdzie byłby potem najbliższy urząd pocztowy, w którym mógłbym nadać garście pełne zieleni ?
Niepodobnym było się tego dowiedzieć, jako że nikt nie pojmował języka, w którym się zwracałem ( lub przynajmniej stwarzał wrażenie, iż nie rozumie.. ..) i dopiero maleńki zając, nieco przyjaźniejszy i wykazujący więcej zrozumienia, stwierdził ze zdumieniem, że niechybnie upadłem na moją zwierzęcą głowę, skoro mi umknęło, iż tutaj się nie pisze korespondencji, bo jedynym zajęciem jest : błądzenie .. ..
Cóż, jak widzisz miejsce, w którym siedzę by do Ciebie pisać, jest rodzajem polany, jednej z gatunku tych, na które wolno od czasu do czasu wyjść, kiedy błądziło się już nazbyt długo.
Za każdym razem myśl, że owa polana miałaby być już tą ostatnią, która się coraz dalej i dalej rozszerza, by w końcu nie las - ją ogarniał, lecz ona - ogarniała las i Nadzieję - i któregoś dnia miałoby się to już spełnić - myśl owa sprawia, że czuję iż żyję.
Droga Traute, gdy nadszedł Twój drugi list, wiedziałem, że jesteś w stanie ćwiczyć się w Wyrozumiałości, - i nie ma ponadto niczego bardziej uzdrawiającego i kojącego dla tego kto - tak jak ja, wyczekuje momentu by wyzwolić swój język i dłoń z pewnego rodzaju paraliżu ( opieszałości), i nic bardziej nie uszczęśliwia niż list, po którym nadchodzi następny, bez wyczekiwania odpowiedzi na ten pierwszy. (.. ..)
Postów: 1772 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 11.08.2023 07:41
Wczoraj zmarła oddana poezji i współpoetom animatorka życia literackiego, Janina Osewska. Cześć Jej Pamięci.
Siena
Dotykam starych kamieni katedry Duomo. Stopniuję ich szorstkość
i gładkość marmurów. Tak ćwiczę pamięć dłoni. Dostrzegam detale.
Gdzie wachlarz rynku zbiega się w punkt na wprost fontanny Fonte Gaia
obserwuję ludzi - kolorowe pineski wbite w dziewięć trójkątów
Piazza del Campo - i nasłuchuję rozmów synów Remusa na wzgórzach
miasta w kolorze ochry, rżenia koni, rytmu werbli, okrzyków kibiców palio,
postukiwania zelówek pana Herberta w drodze do hotelu "Tre Donzelle",
który odnalazłam dziś dzięki śladom stóp zapisanych w pamięci tropicieli.
Z tomu Tamto, Sejny, 2015
***
Panie rozsypałeś mnie dmuchawcami
na rozległe łąki i wiejskie ogrody
dałeś mieszkanie w sąsiedztwie lilii i róży
narażając na wieczne wygnanie
wyprawiłeś w dalekie podróże
w towarzystwie sójki i klucza żurawi
powiedziałeś
tańcz podmuchami wiatrów
pomiędzy byciem a przemijaniem
przecież wiesz
że dmuchawce kruszą swe serca
by odradzać się na bezkresach
jak mnie pozbierasz na całym świecie?
Postów: 1772 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 08.08.2023 15:19
Wojciech Kass
Zwiadowcy
Słowo, dwa, niekiedy runo lub kosteczka
słowa, czasem brzdęk jego ułomka,
refren przydeptany w progu, opiłka głoski
zastygłego żalu lub skargi zaplątanej
w postronek serca - to zwiadowcy.
Kiedy już zniosą nowinę do obozu słów,
ona wywołuje poruszenie, czyli coś,
co jeszcze się nie namyśliło, lecz tknięte
pochrząkuje, rzadziej wrze, raczej łypie
spode łba na sąsiedztwo, które być może wie
co jest grane, zna więcej szczegółów.
Tak zaczyna się wiersz.
Z najnowszego tomu Wojciecha Kassa Otwarte na klucz, Iskry, Warszawa 2023, s.7
Postów: 1772 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 25.07.2023 14:04
Z radością odebrałam wiadomość, że Orfeusza przyznano w Praniu Annie Piwkowskiej za tom Furtianie.
Poranek Ifigenii
Kto poznał te rozstaje, trujące moczary,
błędne ogniki świateł na soczystych bagnach?
Gdzie przebywacie dzisiaj i jakie wywary
w waszych miedzianych garnkach, jaka nowa, nagła
wizja strasznego losu kazała wam spełnić
znajomą przepowiednię? motać kłębki wełny?
Ty jak zwykle w podróży. Ja w powodzi świateł
transmisyjnych, próbuję odczytać wyroki.
Może lepiej oliwę w samym sercu Aten
lać na gniewne ognisko, na syczące soki
drzewa sandałowego i białych płomieni
rzucić zerwaną z ramion chustkę Ifigenii?
Bo ranki były zimne, bo drżała od chłodu,
bo nie wiedziała, kogo ma prosić o radę.
Więc co mam robić teraz ja, która z jej rodu
wywiedziona, podobną podejrzewam zdradę?
Ach, my wszystkie zdradzone, złożone w ofierze,
współczujące piastunki, Ifigenie, wieże
z białej kości słoniowej, wieże Babel, wierzę
we wspólnotę języka, cichy szept, przymierze.
Anna Piwkowska Warszawa, styczeń 2005 roku
Edytowane przez silva dnia 25.07.2023 14:05
Postów: 1772 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 23.07.2023 11:23
Modlitwa
Ponoć było się kiedyś poetą,
mój Panie.
Białe kartki,
a na nich jędrnych liter rzędy...
Inne troski,
niewzniosłe, teraz mnie oprzędły
i pod palcami czuję
niejasne przesłanie.
Jeszcze nie wiem - wpół zgięty,
hołd składam czy cierpię.
To napięcie, ten omam
o barwie zielonej.
Jednak wierzę, że kiedyś
znów zadźwięczy wierszem
moje pole.
Tymczasem stoję - na wygonie:
to jest żyto,
razowy czuję w ustach posmak,
uczę się mówić - Ziemia,
by brzmiało jak - Matka,
aby duma - jak kiedyś gorycz -
z niej wyrosła.
Tak mi, Panie, dopomóż,
niech nic się nie zmienia.
Postów: 1772 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 08.07.2023 11:18
Z tomiku Romana HonetaRozmowa trwa dalej:
Od autora (...) Nie miałem wyborów. To mnie wybrały: miłość i śmierć, życie i sprawy pomniejsze, a sam niedawno wybrałem wiersze do tego tomiku. Jak? Kompletnie nieważne. Wiersz to jest papier, który oszalał, a wybór wierszy - las, co stracił zmysły. Żeby uchronić od tego autora? Mało prawdopodobne, niemniej możliwe.