| 
  
Dzień dobry. O tej godzinie jest się tam, w sobie. 
I już można  przemierzać tę zasraną farsę, 
bąbel lub pchłę na ciele nosorożca, którego 
rogiem jest słońce, a ogonem kołdra z kory. 
 
Przekręcać się z boku na bok, z boku na pracę, 
z pracy na zakupy, z zakupów na sawannę, 
gdzie świt swoim dżipem rozwozi nas po klubach   
w których didżeje mają twarze naszych matek, 
a przypadek gra rolę kumpla jako mikser. 
Muzyka bez rytmu, ukojenie od rytmu. 
 
Na głośnikach plastry miodu. Czego się boisz - 
zabiorą szerszenie do swoich gniazd pod skałą 
Zerwą się wiatry i zniknie mapa ich lotu. 
Więc i miejsca nie będzie, bo nie ma koszmaru. 
 
Chyba, że zechcesz i przemierzy cię własna śmierć. 
I szepniesz - dzień dobry, nie mogę się obudzić, 
więc biegnę w stronę rogu, który nie ma końca 
 
jak wiatr  
Dodane przez  Kamil Brewiński
dnia 30.06.2008 14:45 ˇ
10 Komentarzy ·
898 Czytań ·
  
 
 |