Gliniane maski rodzą się by uderzone pęknąć, grawerowane jednym impulsem w matrycy.
Każdy nerw, odcień i kolor,cień który pamiętasz, odbija się refleksem na mięśniach twej twarzy. I jeśli masz szczęście, jesteś doświadczony, jest ciebie siedem, siedemdziesiąt siedem. Z wszystkiego co bliskie zebrałeś nasiona, świat się odtwarza wewnątrz twojej głowy, siedem, siedemdziesiąt siedem razy na sekundę - wszystko w tobie się spełnia: symfonia obrazu.
Apokatastasis - boskie powroty, wędrowiec z Itaki wraca do Itaki, lecz nikt go tu nie pozna, choć to on jest władcą. Zobaczył zbyt wiele, by być takim samym: Jego słowa, brzmią brzmieniem syren, ruch ręki ma po Kirke, gdy sięgała po misę. Myśli, są zapamiętanymi myślami zabijanych Trojan. Gdy wzywa bogów to łzy Polifema spływają po piersi, płyną morskim prądem, by dojść do Posejdona.
Tak więc powrót bliskiego, które znikło w oddali (a pisze o tym Borges, cytując Goethego) będzie światłem latarni. Tej budowanej z kryształu, wewnątrz której mieszkasz, rozpalasz ognisko, by zbłąkanym statkom, dać znać, że jeszcze żyjesz (a przecież kiedyś zgaśniesz, zostaniesz sentencją, refleksem na mięśniach czyjejś obcej twarzy, która cię pamięta, nerw, odcień i kolor, odbity jednym impulsem w matrycy).
Tymczasem na statku, w noc bezksiężycową, gdy wachta się dłuży a wszędzie ocean, jedno spojrzenie, więcej dla sternika znaczy, niż wszystkie wskazówki Małej Niedźwiedzicy. Bo latarnia mówi, o bliskości portu, znaczy miejsce, gdzie szerokość i głębia przestają być otchłanią i stają się twarzą. Złote runo jest blisko, ale trzeba pokonać, potwora który strzeże gałęzi zawieszonej w tobie. Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu...Nic nowego nie zyskasz, ale odtąd nic już nie utracisz.
Dodane przez krwawygrzes
dnia 23.06.2009 09:38 ˇ
3 Komentarzy ·
597 Czytań ·
|