| 
 Zapomniałem o sobie skąpany w miłości, 
Która stała się złudą, pragnieniem dziecinnym, 
I stałem się niewolny, nadzwyczajnie prosty, 
Dając wszystko co w sercu ogromnie niewinne. 
 
Zapomniałem o sobie, nie widziałem siebie, 
Zamknąłem swoje oczy patrząc w innych zdroje, 
Lecz one nie są ciepłe gdy jestem w potrzebie, 
Bo patrzą beznamiętnie i się ich dziś boję. 
 
Zapomniałem o sobie w tamten dzień czerwcowy, 
Wierząc znowu naiwnie, że słowa się w czyny 
Przekują bez hamulców, bez zwątpienia głowy, 
I oboje ruszymy bez strachu i winy. 
 
Zapomniałem o sobie w przepaść się rzucając, 
Nowych znowu doświadczeń, wiary w czyjąś miłość, 
Nie widziałem że znowu, nic nie biorę dając, 
I wszystko co jest teraz, kiedyś, gdzieś już było. 
 
Zapomniałem o sobie, lecz dziś przypomniałem, 
Że moje własne życie, sam przeżywać muszę, 
I jak ciebie utracić tak bardzo się bałem, 
Że nie żyłem już sobą, byłem martwym duchem. 
 
Zapomniałem o sobie, lecz na drogę wracam, 
Moich marzeń ogromnych, mojej w siebie wiary, 
Jeśli zechcesz dołączyć, przyjdź - nie będę wracał! 
Idę znowu przed siebie, z życiem wziąć bary. 
 |