absurd żyje intensywnie. grzech wzmaga
jego siły. nabiera szatańskich kształtów.*
w milczeniu szamocę się z istotą ciszy pełną gęstych myśli, jadu.
uchylam się przed ukąszeniem. przeskakuję od jednej niemiłej
intencji do drugiej niczym wierny, który wzdłuż murów kościoła
przeżywa drogę krzyżową, biega od stacji do stacji, pada na
kolana wśród świętych figur, ożywionych drżącym światłem.
przynęta zmienia taktykę. przytulna, łagodna, czuła, sięga do głębi, kołuje.
chwytam przyczynę. biorę w ramiona. siada na kolanach. pełni czuwanie,
zawodzi żałobnie. odpędzam pokusy. ubieram pancerz, mam serce z brązu.
odporny wewnętrznie, nieczuły, omszały. megalityczny posąg w złotej
skorupie ale pulsujący żądzą. ulegam. kładę dłoń na jej udzie.
staczam się w sen. płytki. ohydnie miękki. nie chcę zgubić
krążącej fortuny. karuzela zwalnia, miłość umiera - brakuje
rozkoszy. lepko. dobrzeję rozjątrzony. wina pochłania zmysły.
subtelne emanacje zabijają
sprawniej aniżeli ciekły azot.
*stanley gal
Dodane przez stanley
dnia 01.12.2010 10:18 ˇ
12 Komentarzy ·
1411 Czytań ·
|