dnia 03.04.2011 17:34
w refleksyjną ciszę wpadło
rzężenie, do tego zabrzmiało
melodyjnie
dlaczego ?
hey |
dnia 03.04.2011 17:46
jak się nie ma co się lubi,
to się lubi co się ma.
dziękuję za komentarz |
dnia 03.04.2011 18:00
jest opowieść tylko po co wersy? |
dnia 03.04.2011 18:10
Wiersz o przemijaniu. Dla mnie słowo "rzężenie" jest zamierzonym dysonansem. Uderza, podkreśla to, co nieuchronne. Czytałam z przyjemnością. Pozdrawiam. Irga |
dnia 03.04.2011 18:14
lity-a na ch...j, biednemu kwiatki,
kiedy tsunami zmyło groby.
irga-dziękuję |
dnia 03.04.2011 18:14
bananowe spódnice, żaboty, dancingi - było, minęło, nie będzie nam dane po raz drugi...Rzężenie - to dla mnie metafora ograniczeń, którym podlegamy. Tak odczytałam, z przyjemnością. Pozdrawiam. |
dnia 03.04.2011 18:26
Każdy miał jakiś Paryż, każdy wirował w jakimś tangu. Jeśli chciałeś doprowadzić czytelników do łez, to przynajmniej w jednym przypadku Ci się udało... Szkoda chwil poza nami... Dzięki! |
dnia 03.04.2011 18:45
Te falujące żaboty miały swój urok, zapadły w pamięć.
Srebrna rosa
osiada na dojrzałych owocach.
Z przyjemnością poczytałam i wiosennie pozdrawiam. |
dnia 03.04.2011 18:55
można komentować szczerze, czy pan nadal nastawiony odwetowo? ;) |
dnia 03.04.2011 19:01
Ewa-dziękuję
dzunga, aż tak?-dziękuję.
leosia-srebro się sypie-takie dni, dziękuję.
panie kukor-daj sobie pan luz, bo z tego co wiem masz pan blade pojęcie o poezji.
pozdrawiam |
dnia 03.04.2011 19:14
wobec powyższego daję sobie luz, choć mam do pochwalenia conieco w zaproponowanym tekście :)
pan tu rządzi! ;p |
dnia 03.04.2011 19:18
czytam z przyjemnością.
stan, piszesz o czymś czego pamiętać nie możesz, a jednocześnie, jakbyś w tym uczestniczył. fajne to.
podoba mi się zarówno klimat wiersza jak i jego zakończenie.
pozdrawiam |
dnia 03.04.2011 19:25
kropek-trubadurzy-żaboty-babcia bananowa,
a parayża i tak nie nie zobaczę, choć wszystko się zdarzyć może w ostatnim tangu.
pozdrawiam |
dnia 03.04.2011 19:27
Paryża i tak nie nie zobaczę, choć wszystko się zdarzyć może w ostatnim tangu. |
dnia 03.04.2011 19:44
fakt, nie zawrócisz, wiesz co piszesz, trafiłeś |
dnia 03.04.2011 21:12
pierwsze pół godziny filmu można uskuteczniać i w kraju. erotyczną bieliznę pod szyję kupi się jeszcze na pchlim targu:) |
dnia 04.04.2011 05:42
Stanley'u, świetny wiersz.
Gorzki smak zawitał w ust mych jamie i aksamit warg mych szczezł...
Propozycja zmiany ostatniej strofy trafna.
Pozdrawiam, Idzi |
dnia 04.04.2011 06:01
Ładnie.
Pozdrawiam. |
dnia 04.04.2011 06:58
Żaboty...i żabie uśmiechy......
Z uśmiechem Mony lisy mi się skojarzyły...;))
Uśmiechnę łam się mimo smutku ostatniej strofy... |
dnia 04.04.2011 08:05
Piękne wspominasz Stanley'u
Super puenta!
Pozdrawiam |
dnia 04.04.2011 09:53
mastermood-miło mi sie zrobiło, żę trafiłem w gusta?
copelza-pewnie tak?
idzi-dziękuje za komentarz.
jacek-dziękuję
bombonierka-żabi skrzek jak lisy uśmiech
barbara-dziekuje i gratuluję uroczystości w wa wa.
pozdrawiam |
dnia 05.04.2011 11:17
zadumalam sie, ech czas... plynie, i plynac bedzie, a Paryz na mapie taki malutki, ile miesci czas....tyle co w nas, a po nas, dalej bedzie plynac
pozdrowienia sle, slonka zycze, i paryskiego blekitu na niebie:) |