poezja polska - serwis internetowy

STRONA GŁÓWNA ˇ REGULAMIN ˇ WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW ˇ IMAK - MAGAZYN VIDEO ˇ AKTUALNOŚCI ˇ FORUMCzwartek, 09.05.2024
Nawigacja
STRONA GŁÓWNA

REGULAMIN
POLITYKA PRYWATNOŚCI

PARNAS - POECI - WIERSZE

WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW

KORGO TV

YOUTUBE

WIERSZE /VIDEO/

PIOSENKA POETYCKA /VIDEO/

IMAK - MAGAZYN VIDEO

WOKÓŁ POEZJI /teksty/

WOKÓŁ POEZJI /VIDEO/

RECENZJE UŻYTKOWNIKÓW

KONKURSY 2008/10 (archiwum)

KONKURSY KWARTAŁU 2010 - 2012

-- KONKURS NA WIERSZ -- (IV kwartał 2012)

SUKCESY

GALERIA FOTO

AKTUALNOŚCI

FORUM

CZAT


LINKI

KONTAKT

Szukaj




Wątki na Forum
Najnowsze Wpisy
Chimeryków c.d.
"Na początku było sł...
Monodramy
FRASZKI
,, limeryki"
Co to jest poezja?
EKSPERYMENTY
playlista- niezapomn...
Ksiądz Jan Twardowski
Bank wysokooprocento...
Ostatnio dodane Wiersze
Filetowanie planktonu
Origami
Menu
Usta ustom
Stanisław
Apel albo ćwiczenia ...
Dziecko we mgle
Rzecz o późnym darci...
Koło
Żywopis
Wiersz - tytuł: "Kto jedno życie ratuje, ten ratuje cały świat"

Polski himalaizm zimowy 2016-2020 im. Artura Hajzera na swoim profilu na FB opublikował kolejną część dziennika wyprawy na K2. Tym razem znalazł się tam opis przygotowań do akcji ratunkowej pod Nanga Parbat i jej przebieg . Jej autorem jest Rafał Fronia, uczestnik wypraw m.in. na Broad Peak, Daulagiri i Nanga Parbat oraz obecnej ekspedycji na K2. Dziś rezygnuję z publikowania własnego wiersza na rzecz tekstu Rafała, z niewielkimi skrótami i poprawkami redakcyjnymi. Rafał zapewne nawet nie wie, że jest nie tylko himalaistą, ale i poetą...


Dzień za dniem zdobywamy górę. Góra się stawia,
wiatrem otrząsa się z ludzkich insektów.
W wolnych chwilach śledzimy świat, głównie górski,
gdzie podobni do nas zdeterminowani ludzie lodu walczą o laur -
z własną słabością, pogodą i jej kaprysami.

Tomek i Eli. Ile można? Trochę pukamy się w głowy,
siódma zimowa próba, kto ma tyle determinacji,
aby tak walczyć. Próbować. Jakby porażki nie istniały.
Tomek wracał z każdą zimą jak bumerang pod tę Górę.
Jak wędrowny ptak, któremu nie odpowiadały ciepłe,
afrykańskie zimowiska, opuszczał Polskę i frunął pod Nangę.
Okopywał się i próbował. Walczył. Siódmy raz!

Od dziesięciu dni Elizabeth i Tomek są w ataku szczytowym,
nie odpuścili. Ruszyli drogą Messnera, z lewej strony od bazy.
Z dnia na dzień zbliżali się do kopuły szczytowej.
Gdy przyszło załamanie pogody, sprawa się skomplikowała.
26 stycznia dostaliśmy info: utknęli na 7400 metrów, jest źle.
Eli poinformowała o fatalnym stanie zdrowia Tomka.

Gdy wstaliśmy i usiedliśmy do śniadania, padła propozycja:
Trzeba im pomóc, panowie! Zgłaszają się wszyscy. Rusza machina,
w kraju Robert Szymczak i Janusz Maier. Tu, w Pakistanie my.
Zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy ich jedyną szansą.
Dobrze przygotowani, mamy sprzęt, po aklimatyzacji.
I chcemy i możemy im pomóc! Rzucamy się do magazynu,
szykujemy sprzęt. Krzysztof zawisł na telefonie - trzeba wezwać heli,
zapakować ratowników i po 3 godzinach wbić się w ścianę Nangi!...

Rusza urzędnicza machina. Wyścig o życie. My, na spóźnionym starcie.
Zostaliśmy wyprzedzeni przez pieniądze. To one, szeleszczące papierki
blokują start helikopterów, są gorsze od wiatru, niepogody i wojen.
Po kablach biegną słowne, ostre impulsy. Polacy tak...A co Francuzi?
Halo Francuzi, potrzebne pieniądze, by zawarczały wirniki śmigieł,
tam, w górze polsko-francuska para walczy o życie. My chcemy!
Mamy tlen, ludzi, wiedzę. Znamy górę, pozwólcie nam pomóc.
Czekamy. Czas płynie. Przychodzi info, że Revol zaczyna schodzić.
Co z Tomkiem? Czy żyje? Śmigło to startuje, to znów nie.

Nadchodzi wieczór. Wiemy, że jutro ruszą ze Skardu dwa heli,
czterech naszych kolegów poleci na ratunek pod Nangę.
Denis, Adam, Jarek i Piotr. Polecą z tlenem, namiotami, sprzętem,
w kombinezonach, uprzężach i gdy tylko dotkną ściany, zaczną akcję.
Ruszyć ma dwójka, a kolejna ma założyć obóz i szykować wsparcie.

Z emocjami kładziemy się spać. A tam Eli schodzi drogą Kinshofera,
spędza pod kopułą kolejną, trudną noc, a wyżej jeszcze trudniejszą Tomek.
Revol wysyła swoją pozycję. Żyje. Jest niezniszczalna. Nic o Tomku...

Krążymy jak sępy. Sprawdzam wiatr, 35 km. Tam w Skardu cisza.
Dziesiątki połączeń. Sępie dreptanie przyspiesza. Dzwoni Darek,
piloci pytają jaka u nas pogoda. Włączamy wideo, pokazujemy,
że tu jest dobrze, pułap chmur 400 m ponad lodowcem.
10:00, 11:00... Płynie czas. Dzwoni pan Wyszomirski. Lecimy!
Ok 12:00 śmigła ruszyły. Biegniemy na helipad, targamy wory.
Z dołu, nad moreną narasta warkot silników. Lecimy po nich!
Wiem, wiem to - nasi chłopcy uratują ich!

Śmigła wzmagają wiatr, straszne zimno, grabieją dłonie.
Patrzę na twarze tej czwórki - zawziętość, determinacja, upór.
Tak, w tej jednej chwili poczułem dumę, że jestem Polakiem.
Żadnych wątpliwości i wahania. Milknie szum maszyn. Polecieli.

Witamy Darka, który wrócił do bazy. Powoli zapada zmierzch.
Telefon dzwoni cały czas: Wszyscy chcą wiedzieć, co się dzieje.
Internet wrze, bzdury wypisywane w newsach są nieprawdopodobne.

Pojawia się info, że Eli i Tomek byli na szczycie. Ale czy to ważne?
Jest znowu info - dolecieli. Denis z Adamem, jak czujące zdobycz wilki,
rzucili się w ścianę. Zapada noc, wiatr, zimno, a oni idą, pną się
metr za metrem kuluarem Kinshofera ku Eli i ku Tomkowi.
Oni gdzieś tam są, Eli wie, że po nią idą. Schodzi do nich,
ma problemy, odmrożenia, trudno jej posługiwać się sprzętem.
Od Tomka nie ma żadnych wieści...

Zapada noc. W bazie kładziemy się spać. Ale noc mija szybko.
Świt. Pogodny, wietrzny świt. Dostajemy wiadomość!
Około drugiej w nocy wilki dopadły zdobycz. Mają Eli!
W Orlim Gnieździe ratownicy dotarli do poszkodowanej.
Schodzą. O 7:45 ruszają w dół, w dół ściany Kinshofera.

9:21, dzwoni Krótki... Słabo słychać, wiatr szarpie namiotem.
Piotrek, zmień położenie anteny! Napisz sms! Dryń, dryń...
Dwa heli na 12:00. Idzie dobrze. Cisza, przerwało połączenie.
Adam i Denis zjeżdżają z Eli ścianą. Niedługo wejdą w trawers.

Budzi się europejski świat. Budzą się media, telefon ożywa.
Głód wiadomości wstrząsa trzewiami społeczeństwa -
Co się dzieje? Gdzie są? Co z Tomkiem?...

Znów sprawa śmigła, znów ambasada, lotnisko, naciski i spekulacje.
Trzeba ich stamtąd zabrać helikopterem jak najszybciej w dół!
Mamy opłacony tylko jeden lot. Lot to dolary - padają pytania:
a gdzie są Francuzi? Dlaczego w ogóle rozmawiamy o pieniądzach?
Czy ktoś w Polsce, w polskiej ambasadzie pytał: - A pieniądze?
Nie! Dziś mam prawo powiedzieć: Być dumny jak Polak,
a wstydzić się jak Francuz. Dla nas nie ma znaczenia, skąd jest
Revol i Mackiewicz. Nieważne kto płaci. Chłopaki rzucili się
bez zastanowienia w lód Nangi narażając życie... Polska wysłała śmigła -
a Francja? Czy to ważne, że to my inicjujemy, płacimy i ratujemy?
Dla nas nie. Ale czy sen Paryża jest tak mocny, że nie obudził go krzyk
ich własnej rodaczki?

10:05, są na trawersie. Lodowym zboczem na drugą stronę, a potem w dół.
A stamtąd idą Piotr i Jarek. W czterech będzie łatwiej. A co z Tomkiem?
Pogoda siadła. Wiatr wieje 90 km w kopule, zespół ratunkowy schodzi.
A kolejny nie poleci. Pod K2 nie przyleci dziś żaden helikopter
i nie zmienią już tego wszystkie zasoby euro znad Sekwany.

Czekamy. Wiem, że schodzą. Z każdym metrem Eli dostaje więcej tlenu.
Dzwoni telefon - Francuzi wreszcie wyciągają zasobne portfele.
O 12:45 pod Nangą ma wylądować heli z dwoma miejscowymi Szerpami.
Może zejdą i pójdą w górę, a heli podejmie Revol? Francja się budzi,
choć nie ta urzędowa, tylko ta prywatna, z sercem trójkolorowym...

Czekamy, furkoczą na wietrze namioty. Prognoza zła, pod Nangą wiatr
i idzie śnieżna burza, co uniemożliwia jakąkolwiek akcję.
11:12, dzwoni Piotr. Są w obozie z Eli. Radość i smutek miesza myśli.
Zapadła decyzja... Nic nie rozumiem. I nic nie szkodzi.
Bo kto jedno życie ratuje, ten ratuje cały świat - powiedział Schindler.

Wracają. Ale bez Tomka. "Czapkins" zasypia w objęciach Nangi...
Nie do końca to rozumiem. Ale wiem, że nie da się powtórzyć tej akcji.

Znów niecierpliwe czekanie, wirniki śmigieł się nie spieszą,
a my pozostajemy w napięciu. Dzwoni telefon, pan Wyszomirski.
Wszyscy na pokładach heli. Jakże pięknym uczuciem jest ulga.
Chłopaki, czekamy na Was. I czeka też K2...


Dodane przez Janusz dnia 30.01.2018 01:30 ˇ 23 Komentarzy · 1063 Czytań · Drukuj
Komentarze
Edyta Sorensen dnia 30.01.2018 07:10
Nie odniosę się do tego reporterskiego zapisu.

Panie Tomku Mackiewicz, wierzę że wrócisz, przetrwałeś już kiedyś sześć dni w jamie śnieżnej.
Przyłączam się do apelu Twojego Ojca.
aleksanderulissestor dnia 30.01.2018 11:08
-:)))

trudno się wypowiadać w tej sprawie bo strona popierająca traktuje z góry krytyków otwarcie nazywając ich hejterami a to nie sprzyja debacie

ciszej nad tą trumną choć mam nadzieję no inne zakończenie

pozdrawiam -:)))
silva dnia 30.01.2018 11:28
Januszu, wielkie dzięki, że podzieliłeś się tym wspaniałym tekstem! Czytałam z zapartym tchem. Być dumnym jak Polak, a wstydzić się jak Francuz. Już to przerabialiśmy w czasie wojny. Gdyby okazało się, że Tomasz Mackiewicz przeżył, byłby to cud. Myślę, że Eli i ekipa świadomie go zostawili, bo nie było szansy. Jeśli jednak, wtedy z niesłychaną radością usunę mój tekst. Pozdrawiam.
Janusz dnia 30.01.2018 16:31
Edyto, tak, to jest reporterski zapis, ale zrobiony prze kronikarza wyprawy i jednocześnie jej czynnego uczestnika, więc siłą rzeczy obarczony dużą dawką emocji i ocenami nie zawsze obiektywnymi. Niemniej reportaż ten ma niezaprzeczalną wagę autentyczności i to jest jego wartością. A co do możliwości powrotu Tomka - matka Wandy Rutkiewicz całymi latami wierzyła, że jej córka żyje, znajduje się w jakimś klasztorze w Tybecie i pewnego dnia się odezwie. Wierzyła w to tak mocno, że każdy, kto miał inne zdanie, stawał się wrogiem i nie miał wstępu do jej domu... Niestety, tak wtedy, jak i teraz, są to tylko pobożne życzenia. Sam w młodości liznąłem wysokogórskiej wspinaczki w Tatrach i wiem, jakie są granice ludzkich możliwości...
Moc pozdrowień.
Janusz dnia 30.01.2018 16:41
Aleksandrze, debata w tym temacie jest praktycznie niemożliwa, bo dotyczy ludzkiej psychiki i związanych z nią życiowych wyborów. Trzeba mieć niezwykłą empatię, żeby zrozumieć ludzi o całkowicie odmiennych od naszych pasjach i potrzebach. Trochę to tak, jakby dyskutować o tym, który kolor jest ładniejszy - czerwony czy niebieski.
A co do "trumny" - cóż, jama śnieżna też może uchodzić za trumnę...
Moc pozdrowień
Janusz dnia 30.01.2018 16:47
silva, ja też się cieszę, że udało mi się natknąć na ten tekst, bo pozwolił mi głęboko wczuć się w klimat tych dramatycznych wydarzeń. Co do szans przeżycia Tomka, nie ma się co łudzić, niestety... teraz trzea się tylko martwić o tych pod K2 - mam nadzieję, że wrócą z wyprawy w komplecie.
Moc pozdrowień
Saint Germaine dnia 30.01.2018 18:20
Ja tam bym helikopterem na szczyt wleciał i po krzyku:-)
lunatyk dnia 30.01.2018 18:34
Januszu, niesamowite wrażenie wywołuje ten tekst - tym bardziej, że autentyczny. Człowiek naprawdę potrafi dużo znieść.

Pozdrawiam serdecznie :-)
Janusz dnia 30.01.2018 18:42
Saint Germaine, no to nie gadaj tylko leć. A jak dolecisz, napisz, jak tam jest :)
Moc pozdrowień
Janusz dnia 30.01.2018 18:44
lunatyk, na mnie też zrobił wrażenie - dlatego go tutaj opublikowałem.
Moc pozdrowień
jacekjozefczyk dnia 31.01.2018 08:47
"wiatrem otrząsa się z ludzkich insektów". Bardzo dobra autoironia
autora tekstu. Taka jest niestety prawda. O tej porze roku w górach
(jak i o każdej) ludzie nie są "mile widzianymi" gośćmi. Różnie też
się zachowują, o czym świadczą tony przeróżnych śmieci, świadomie
bądź "niechcący" pozostawionych - zerwane liny, haki, puszki itp.
Inaczej to wszystko wygląda, niż na "cudownych" filmach z piękną
Izabelą Scorupco, gdzie kobieta zawisa na jednej ręce nad przepaścią
itd. itp. etc. Pozdrawiam.
Robert Furs dnia 31.01.2018 09:53
góry pochłonęły już tyle istnień, a człowiek ciągle z nimi walczy,
zdobywa szczyty, kosmos, coś w tym jest, pozdrawiam,
Janusz dnia 31.01.2018 10:10
Jacku, też zwróciłem szczególną uwagę na ten fragment. Szczególnie, że napisany przez "człowieka gór". Człowiek o tym wie, kim jest dla góry, ale z jakiegoś powodu robi za tego insekta. I to jest ciekawe...
Moc pozdrowień
Janusz dnia 31.01.2018 10:12
Robercie - a no, to jedna z tajemnic ludzkiej egzystencji...
Moc pozdrowień
konto zabl na wniosek usera 7 dnia 31.01.2018 11:27
Coś niewątpliwie przyciąga, być może to i adrenalina lub stan wyższych przeżyć? Taki balans po cienkiej linie, niestety ta miłość zbiera swoje żniwo..Czy warto kochać bardziej góry niż istnienie? To jest pytanie, na które trudno znaleźć odpowiedź..
Pozdrowienia serdeczne
Janusz dnia 31.01.2018 12:40
Karminowe usta, na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi, każdy ma własną. To sprawa indywidualnej konstrukcji psychicznej. Mój znajomy taternik na pytanie, po co ryzykować życiem, odpowiedział, że ocieranie się o śmierć powoduje, że życie nabiera większej wartości...
Moc pozdrowień
Warkoczyk dnia 31.01.2018 13:10
Nie mam nic przeciwko pasjom, sięganiu po marzenia, jednak przy tak dużym,śmiertelnym ryzyku winno się zostać samotnikiem.
Włączanie bliskich, skazywanie ich na ciągły strach i niepewność jest okrucieństwem...
Janusz dnia 31.01.2018 16:19
Warkoczyk, partnerki życiowe dobrze wiedzą, z kim się wiążą, nie zostaje się alpinistą dopiero po ślubie. A więc muszą się z góry godzić, że ich partnerzy długo nie pożyją. Zupełnie inna sprawa jest z dziećmi - faktycznie, mając dzieci, należałoby przemyśleć kontynuowanie niebezpiecznych pasji. Ale to nie takie proste, bo to są przecież ludzie uzależnieni, i to niezwykle mocno...
Moc pozdrowień
sibon dnia 03.02.2018 12:05
Niezwykły wiersz, pozdrawiam serdecznie
Janusz dnia 03.02.2018 14:39
sibon, w zamyśle autora to tylko zapis w kronice wyprawy. Ale ma w sobie elementy poezji, o czym autor zapewne nawet nie wie :) Dzięki za "niezwykły" :)
Moc pozdrowień
veles dnia 05.02.2018 18:14
treść interesująca, ale tym razem forma mi nie odpowiada.
Janusz dnia 05.02.2018 20:37
veles, pretensje kieruj do autora, nie do mnie :)
Moc pozdrowień
Maria Staszewska dnia 21.04.2018 16:10
Czekam na prawdziwą poezję, nie na silenie się na "poetę".
Za mało ekspresji, za bardzo sztywny, tak jakbym czytała sprawozdanie z wyprawy - "za mało kawy w kawie" .
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Pajacyk
[www.pajacyk.pl]
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Aktualności
XVIII OkP o "Cisową ...
V edycja OKP im. K. ...
poezja_org
Spotkanie Noworoczne
Nagroda Literacka m....
VII OKL im. Bolesław...
XVIII Konkurs Liter...
Zaduszki literackie
U mnie leczenie szpi...
XXIX OKL Twórczości ...
Użytkownicy
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanych Użytkowników: 6 438
Nieaktywowani Użytkownicy: 1
Najnowszy Użytkownik: Notopech

nie ponosimy żadnej odpowiedzialności za treść wpisów
dokonywanych przez gości i użytkowników serwisu

PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE

copyright © korgo sp. z o.o.
witryna jako całość i poszczególne jej fragmenty podlegają ochronie w myśl prawa autorskiego
wykorzystywanie bez zgody właściciela całości lub fragmentów serwisu jest zabronione
serwis powstał wg pomysłu Piotra Kontka i Leszka Kolczyńskiego

67239635 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion v6.01.7 © 2003-2005